Justin’s Pov
-Gdzie ona jest? Gdzie Alex? – Światło kłuło mnie w oczy,
przez co mrużyłem je jak tylko mogłem. Próbując podnieść głowę przekląłem czując
ból w każdym centymetrze ciała. Oblizując wargi poczułem smak krwi. Po kilku
minutach dojrzałem milczącego Maxa, przyglądał mi sie z nieciekawą miną.
-Cholera powiedz mi! Co z nią?- Sfrustrowany tym, że jestem
przykłóty do łóżka czekałem na choć jedno pieprzone słowo z jego strony.
-W porządku, jest w moim pokoju. –Podrapał się po szyi
znacznie zmieszany. Ściągnąłem brwi widząc jak ucieka przed moim spojrzeniem.
-Muszę do niej iść..-Podparłem się ręką próbując wstać do
pozycji siedzącej. Uderzyło we mnie piekące uczucie rozrywanych wnętrzności. Opadłem
na pościel jęcząc z zaciśniętymi pięściami.
-Pojebało cie!? Leż i się nie ruszaj, jeśli kiedykolwiek chcesz ją zobaczyć stojąc na
nogach. – Rzucił mi karcące spojrzenie po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Minęło kilkanaście minut ciszy a ja nadal nic nie wiedziałem. Kurwa! Muszę ją
zobaczyć. Porozmawiać z nią.. ja..
-Mogę? –Delikatny głos dobiegł do mych uszu a klamka
powędrowała w dół.
-Alex? – Przesunąłem lampę na tyle by móc ją zobaczyć. Powoli
weszła do środka cały czas patrząc w podłogę. Czarny szlafrok okrywał jej
smukłe ciało a mokre włosy wskazywały na to, że dopiero co brała kąpiel. Nieśmiało
usiadła na krawędzi łóżka, chwytając jej dłoń poczułem dreszcz, który ją
przeszedł. Nie chciałem zaczynać wiedząc, że to ona ma do mnie wiele pytań. Zbliżając
się dotknęła opuchniętej skóry na moim policzku, wspinając się w górę na skroń
a potem wzdłuż nosa, aż w końcu zatoczyła koło kończąc na miejscu pod okiem.
-To był twój brat? Twój bliźniak? –Głos jej się załamywał, a
oczy zrobiły się szklane. Patrząc w nie poczułem ból.. nie fizyczny.. ten
pochodził prosto z serca, które natychmiast zaczęło uderzać mi coraz szybciej.
-Tak, ale nie martw się Kochanie zapłacił za wszystkie
krzywdy, które ci wyrządził.- Szepnąłem szukając w niej jakiegokolwiek poczucia
ulgi, w zamian tego dostałem łzy spływające po jej sinych policzkach.
-Bo ja.. ja myślałam, że… że to byłeś ty.-Moje oczy znacznie
się rozszerzyły, a głowę opanował niezmierzony ból. Szok sprawił, że mało się
nim przejmowałem. Przestałem oddychać słuchając jej cichego szlochu.
-Alex nigdy bym ci tego nie zrobił, rozumiesz? Nigdy! Nie
wierzysz mi? Nie ufasz?- Opuszkiem palca uniosłem jej podbródek. Pociągając
nosem założyła kosmyk za ucho i oblizując wargi wpatrywała się we mnie.
-Przepraszam.- Wycierając jej strużkę łez pokiwałem
przecząco głową.
-To ja przepraszam. To nigdy nie powinno się zdarzyć. Powinienem
przyjechać wcześniej. Mogłem..
-Zrobiłeś co w twojej mocy Justin.- Przyłożyła mi palec do
ust i głaszcząc po głowie lekko się uśmiechnęła.
-Gdybym wtedy do ciebie nie przyszedł.. w nocy, zawsze
byłabyś bezpieczna.
-Nie mów tak! – Wplątała swoje palce w moje i patrząc na nie
pociągnęła nosem.
-Czy on.. zdążył cię zgwałcić? – Gula utknęła mi w gardle a
kropla potu spłynęła po czole do brwi. Niepewność zżerała mnie od środka a
każda sekunda była godziną.
-Nie zdążył. Twoi koledzy mi pomogli, szczególnie Max.-
Przejechała po moim barku a ja natychmiast się uspokoiłem. Szeroki uśmiech
zawitał na jej twarzy na co nie mogłem odpowiedzieć inaczej jak tylko go
odwzajemnić.
-O co chodzi? – Zdziwiony poprawiłem jej dłoń w swojej.
-Rozluzniłeś się tak jak pierwszej nocy, kiedy się
spotkaliśmy. – Potrząsnęła włosami, które opadły jej na piersi.
-Naprawdę? Pamiętasz takie rzeczy? – Postanowiłem sie trochę
podroczyć.
-W przeciwieństwie do chłopców, my zapamiętujemy wszystkie
szczegóły lub chwile które chcemy pamiętać.
-Więc chciałaś mnie zapamiętać! – Przyłapałem ją na gorącym
uczynku. Natychmiast się zarumieniła gorączkowo zaprzeczając. Kiwnąłem palcem
by się zbliżyła. Siadając głębiej na łóżku pochyliła się nademną, chwytając jej
twarz w dłonie złączyłem nasze usta. Stykając się nosami patrzyliśmy na zmianę
w swoje oczy, gdy ktoś głośno zapukał do pokoju. Alex napięcie się
wyprostowała.
-Przyniosłem ci tabletki.- Jason z impetem wszedł do środka,
w ogóle nie przejmując się widokiem dziewczyny.
-Nie prosiłem o nie.- Zdezorientowany posłałem mu spojrzenie
pełne złości i niezrozumienia.
-To z inicjatywy Josha. Mówił, że bardzo cierpisz. –Trochę
kpiąc położył woreczek na szafce, robiąc pare kroków w tył pomachał Alex i już
go nie było. Cholerny kretyn!
-Justin czemu nic nie mówisz? Gdzie cię boli? Mogę jakoś
pomóc? – Jej zatroskana mina mówiła wszystko.
-Nie bój się, nic mi nie będzie. – Uśmiechając się słabo
sięgnąłem po dwukolorową ampułkę. Odkręcając butelkę wody podała mi ją do ust.
Upiłem łyka zastanawiając się nad ich działaniem. Alex nie może wiedzieć, że to
narkotyk. Nie chce by widziała mnie pod ich wpływem. Chwytając za telefon wysłałem smsa do Maxa
ignorując jej spojrzenie. Po trzech minutach wyszli, a ja mogłem odpłynąć, by
nie czuć piekielnego bólu, który rozsadzał mnie od środka.
Alex’s Pov
Drogę do domu przebyliśmy w milczeniu. Martwiłam się o
Justina gorzej niż o to jak zamaskuje siniaki przed Ellen.
-Tutaj? – Max obrócił głowę w moją stronę.
-Tak. Bardzo ci dziękuję. Za wszystko.- Lekko go
przytuliłam.
-Justin jest cholernym szczęściarzem. –Nasze oczy się
spotkały a mnie zalała fala gorąca.
-Dlaczego? –Chwyciłam za klamkę.
-Bo ma ciebie. –Atmosfera w mgnieniu oka zrobiła się gęsta.
Posłałam mu jeden z moich uprzejmych uśmiechów i nie patrząc za siebie ruszyłam
ku bramie. Czy on mnie właśnie komplementował czy po prostu wyraził swoje
zdanie? To było dziwne. Szperając w kieszeniach znalazłam klucz. Idąc przez ogród
zauważyłam worki z liśćmi i dwóch starszych ogrodników. Zdejmując buty z
prędkością światła wbiegłam po schodach na górę byleby tylko nie natknąć się na
gosposie. Na ostatnich stopniach zderzyłam się z tęgą postacią. No nie!
-Dziewczyno co ty masz na twarzy!!?- Oczy wyszły jej z orbit
i chwytając mnie za ramiona oddaliła się trochę.
-Aua.. puszczaj! – Wyrwałam się wkurwiona zuchwałością
staruchy. Co to ma być!? To, że moja matka nie żyje nie znaczy, że może mną
rządzić a w szczególności szarpać!
-Natychmiast dzwonie do pana Lautnera młoda damo! –Weszłam
do łazienki i chwytając za kosmetyki zaczęłam dokładnie maskować siną szczękę.
Nałożyłam chyba z 2 cm wszystkiego co miałam. Było widać opuchnięte miejsca ale
przynajmniej nie raziły w oczy wściekłą purpurą. Tylko.. co ja mu do cholery
powiem!? Spadłam ze schodów? Ktoś mnie pobił? Wymieniając róże w wazonie wpadłam
na genialny pomysł. W samą porę bo w pokoju rozległ się dzwięk dzwonka.
-Halo?
-Alex co ci się stało?! –Ochrypły głos ojca przyprawił mnie
o gęsią skórkę.
-Zapisałam się na boks i pierwszy trening zle mi poszedł. –Miałam
nadzieję, że się na to nabierze..
-Boks? Ty i boks? Jesteś na to zbyt delikatna, jeszcze raz
usłyszę coś o tym sporcie a będziesz miała zakaz wychodzenia gdziekolwiek i do
kogokolwiek. – Krzyczał do słuchawki. *Wiele nie stracę..* - Zaśmiałam się w
duchu. On mnie nie znał. Gdyby tak było wiedziałby, że nie chodzę na imprezy i
nie piję z koleżankami. Ściągając brwi padłam na łóżko.
-Dobrze tato.
-Niech Ellen ci to opatrzy. Wrócę wcześniej niż się
spodziewałem. Do zobaczenia. –Stłumiony sygnał przerwanego połączenia przechodził
mi przez głowę. Nie miałam najmniejszej ochoty oglądać tego żałosnego babska.
Jak wyjdzie, sama zrobię sobie zimny okład, ale na razie zmyję ten kilogram
tapety bo twarz mi drętwieje.
22.58
Od: J.J.
-Kiedy się zobaczymy?
Do: J.J.
-Nie wiem. Może kiedy wyzdrowiejesz..
Od: J.J.
-Możemy za chwilę? W moich snach Shawty?
Do: J.J.
-Hah.. to do zobaczenia ;*
Od: J.J.
Będę czekał <3