sobota, 23 listopada 2013

26. On tu był.

-Co ty tu robisz ? - Dziewczyna z drżącym głosem wpadła w jego ramiona. Zupełnie nie obchodziło jej pół szkoły przyglądającej się im w tej chwili. Nie poczuła tych perfum co zwykle. Tym razem do jej nozdrzy wleciał delikatny zapach wanilii wytwarzając wokół niej miliony słodkich myśli. Przyciskając głowę do jego chłodnej kurtki poczuła szybki dreszcz przebiegający po plecach. Lada dzień miał spaść pierwszy śnieg, a on nadal chodził w zupełnie nieocieplonej skórze. 
-Stęskniłem się za Tobą.. nawet nie wiesz jak bardzo.- Spojrzała na niego z uśmiechem na ustach. Wpatrując się w jej błękitne tęczówki odetchnął z ulgą, znów czując to ciepłe uczucie ogarniające wnętrze jego serca. Jasne kosmyki włosów wystające spod bordowej czapki łaskotały ją w policzek. Odgarnął je przybliżając się do jej bladych ust. Delikatnie musnął wargi dziewczyny niemal natychmiast czując jak poruszyła się w jego ramionach. Stłumiony dźwięk dzwonka dobiegł do ich uszu, a rzeczywistość niemiłosiernie ściągała ich na ziemie. 
-Muszę iść. Dziś piątek, a wf z Bandsonem to nic przyjemnego.- Dziewczyna powoli uwolniła się z uścisku szatyna. Chłopak natychmiast złapał ją za dłoń nie pozwalając jej odejść. 
-Justin nie chcę robić pięćdziesięciu pompek tylko dlatego, że się spózniłam.- Z lekkim uśmiechem trąciła go w ramię.
-Kochanie jeśli chcesz mogę zrobić je za ciebie.- Łobuzersko się uśmiechnął, zabawnie ruszając brwiami. -A tak na poważnie.. To nie chcę żebyś odchodziła. -Jego oczy wypełniły się smutkiem, patrzył w nią z nadzieją, że nie będzie musiała tego robić.
-To tylko pięćdziesiąt minut i spotkamy się na przerwie.-Przejechała palcami wzdłuż czarnego zamka bez przekonania w głosie.
-Bez ciebie każda minuta cholernie się dłuży. Myślałem, że przez tych pare dni zgniję w tym pieprzonym łóżku.- Prychnął, a kłąb dymu i powietrza zakotłował się jej przed twarzą. 
-Justin ty powinieneś nadal leżeć i wracać do zdrowia. Mówiłam ci to już wiele razy.. Idziesz na zajęcia?
-Jeśli ty zamierzasz to raczej nie. Pojadę na chwilę do chłopaków i będę tu około dziesiątej.- Wyciągając skostniałą z zimna dłoń przeleciał kciukiem po jej dolnej wardze jednocześnie oblizując swoją. 
-Idź już bo ci ręce odpadną. -Odpowiedział przelotnym uśmiechem.
-Do zobaczenia shawty. -Puszczając jej oczko wsiadł do czarnego range rovera czując piekący ból w gardle. Ogrzewanie na pełnych obrotach rozluźniło jego sztywne ubrania i pozwoliło by krew znów dopłynęła do kończyn. 
-Cholera.. muszę kupić sobie coś ciepłego bo następnym razem zdechnę z zimna, a nie z bólu.- Wybierając wsteczny wyjechał ze szkolnego parkingu i skierował się na zachód wprost do centrum Hartford. Wysiadł na podziemnym parkingu największej galerii w Connecticut i chuchając na ręce wjechał windą na 2 piętro dobrze wiedząc do jakiego sklepu chce wejść. Po trzydziestu minutach błądzenia wśród niezliczonych regałów z kurtkami w końcu znalazł tę odpowiednią. Czarna kurtka z grubą podszewką od wewnętrznej strony kosztowała 365$ ale była dla niego idealnym rozwiązaniem. W trochę lepszym nastroju podziękował miłej kasjerce i szybkim krokiem szedł wzdłuż szklanych witryn z reklamówką w ręku. Czując wibracje w kieszeni spodni wyciągnął telefon. 
-Co jest Josh?
-Przyjedziesz ? 
-Sorry nie zdążę. Byłem w sklepie, a teraz jadę do Alex.
-O. To nie przeszkadzam. Ale jutro masz przyjechać, chyba coś się szykuje. 
-Będę. 
-Pozdrów ją. -Chłopak uniósł wysoko brwi w pełnym zaskoczeniu. Powstrzymując się od komentarza uśmiechnął się pod nosem kładąc kurtkę na tylnych siedzeniach. 
-Dobrze.- Nie zdążył nawet odłożyć iPhona na półkę kiedy znów zawibrował. 
-Kochanie już jadę. 
-Przyjedz jak najszybciej. Nie chcę tu być ani chwili dłużej. Będę na drodze w kierunku mojego domu, zgarniesz mnie? -Niewyrazny głos Alex nie świadczył nic dobrego.
-Coś się stało? Alex powiedz, przecież słyszę, że coś jest nie tak.
-On tu był. 
                                                                       *
Justin w kurtce: http://25.media.tumblr.com/tumblr_mdi9dluiAY1rtwwbio1_500.jpg 
Cholernie mi przykro.. i chciałam Was bardzo przeprosić za tak długą przerwę. Wiem, że parę osób czekało na nowy rozdział i przy tym chciałabym też im podziękować. Doszły nam 2 os obserwujące z czego bardzo się cieszę <3 Wiem że krótki ale od teraz postaram się choćby nwm co pisać i dłuższe i powrócić do dawnej częstotliwości dodawania. Chcialam zwrócić uwagę na to, że jeśli się dobrze wczytacie, znajdziecie w rozdzialach wszystkie odpowiedzi. W drobnych szczegółach "zlewających" się z tłem możecie znalezć odpowiedzi na różne zachowania i akcje jakie się dzieją. Także CZYTAJCIE UWAŻNIE I ZWRACAJCIE UWAGĘ NA WSZYSTKO bo nie wiadomo jaki szczegół z tego rozdz. może się przyczynić do grubszej akcji. Wszystko się ze sb łączy ;) 

niedziela, 3 listopada 2013

25. Wybacz Kochanie..



*3 dni pózniej*

Justin’s Pov

-Co porabiasz?

-Mm.. mmm.. oh.. oh fuck…

-Skarbie? Co ty robisz !? Alex? Halo !

-……………. Justin !?

-Jasne, że tak ! Co się tam dzieje?

-Nic..

-Jak to nic? Przecież słyszałem jak jęczałaś.

-Bo ten.. no.. ja.. – Cisza w słuchawce sprawiła, że iskierki irytacji piekły mnie w skroń. Czekając aż się odezwie myślałem nad jej zakłopotaniem. Nagły napad śmiechu przyprawił mnie o ból brzucha, który nie doszedł jeszcze do siebie po tym jak ostatnio oberwałem.

-Już jestem. Przepraszam, ale wydawało mi się, że ojciec szedł korytarzem.. – Wyczułem ulgę? Nie. Jej cholerne zakłopotanie sprawiło, że nie mogłem się dłużej powstrzymywać.

-Hahhahahhaha… Wybacz…. Kochanie.. ale nie mogę! Hahahha.. czy ty robiłaś to, co mam na myśli?

-Nie wiem, co ci chodzi po głowie, zwłaszcza w ostatnich dniach. – Jej cichy szept dobiegł do mych uszu dając mi pewność powodu jej skrępowania.

-A więc nie robiłaś sobie dobrze? – Oczywiście, że to było pytanie retoryczne.. Ile bym dał, by zobaczyć jak czerwone rumieńce zalewają jej policzki. Znów cisza. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ale na samą myśl jak Alex pieści swoją łechtaczkę mój kolega od razu się pobudził.

-Wejdz na twittera. – Chwytając białego laptopa usiadłem na łóżku, szczelniej zakrywając się kołdrą.

-Dobrze.. ale po co? – Wykonując moje polecenie w błyskawicznym tempie, zobaczyłem tweet:

#online


-Haha Bieber o czym ty myślisz!

-O tym, że następnym razem chętnie ci pomogę Skarbie.- Szepnąłem uwodzicielsko do słuchawki, chwytając swojego kolegę w dłoń.

Tweet: Ty pewnie myślisz o tym http://sex-blog.tumblr.com/post/56924601294

-No nie zupełnie.. mmm kochanie

-Justin czy ty w tej chwili…?

-Jest w tym coś złego?

-Hhahah.. no oczywiście że nie ale..

-Oh fuck.. mmmm  

-Hahha.. Justin kończę. Miłego hmmm fapania Kochanie.



Alex’s Pov

HHahahahhahahahhahahahahahha. Ahahhahahahhahahha.. Nigdy go nie ogarnę! Najpierw myślałam że zapadnę się pod ziemię jak usłyszałam jego głos w słuchawce podczas gdy no ten tego… a teraz to? W sumie ten gif.. Cholernie kuszący, ale czy on musiał zacząć się masturbować w czasie naszej rozmowy? Te jego jęki przyprawiły mnie o gęsią skórkę – fakt. Haha.. Wystraszyło mnie mocne pukanie do drzwi.

-Proszę. - *Pukanie! – HAHAHAHHAHAHAHHA… nie nic, ogarnij się dziewczyno!* - Moja podświadomość próbowała mnie postawić do pionu i oddalić prymitywne skojarzenia.

-Przywiozłem ci parę bluzek i małą niespodziankę. – Ojciec wszedł do pokoju z 2 reklamówkami w jednej ręce, w drugiej natomiast błyszczało złote pudełeczko.

-Dziękuję, nie trzeba było. – Poczułam się dosyć nieswojo by nie obdarzyć go nawet przelotnym spojrzeniem. Widząc mój wyraz twarzy skinął głową i wyszedł gwałtownie zamykając za sobą drzwi. Podskoczyłam przestraszona jego nagłym wybuchem. O co mu właściwie chodziło? Mógł mi nie kupować tych rzeczy, to nie moja wina, że nie jestem w nastroju na rozmowy, a im mniej widzi moją nadal spuchniętą twarz tym lepiej. Wyjmując zawartość toreb z uznaniem przyglądałam się 3 koszulom w różną kratę i ciemnozielonemu sweterkowi. Sięgając po pudełeczko westchnęłam zastanawiając się co może być w środku. Musiał na to sporo wydać.. Otwierając je w oczach stanęły mi iskry. Złoty naszyjnik ze znakiem nieskończoności błyszczał w świetle lampy ukazując cienko wygrawerowany napis: Love. Uśmiechnięta oderwałam metki od ciuchów i schowałam je do szafy, jednocześnie wybierając nową bieliznę. Długa kąpiel znacznie mnie odprężyła, ale gdy tylko w mojej głowie zaczęły brzmieć jęki Jeta od razu parskałam śmiechem, wylewając przy tym pół wody na marmurową podłogę. Cholera! Nie powinnam tak mówić. Nie powinnam nazywać go Jetem nawet w swoich myślach. Nie mogę się przyzwyczaić do tego przezwiska, bo nie chcę by ..tamta sytuacja znów się powtórzyła. Smarując się borówkowym balsamem do ciała wciąż patrzyłam na gif, który mi przysłał. Dolna strefa dała o sobie znać pulsując coraz bardziej, gdy dotarłam do końca uda. Zrobić to jeszcze raz czy poczekać aż on to zrobi? Ubierając majtki stwierdziłam, że jeśli się przetrzymam więcej odczuję w kontakcie z Justinem. Rozmasowując szczękę włożyłam słuchawki do uszu i ciemność ogarnęła mój cały świat. 
                                                                   *
Chciałabym wam Wszystkim podziekować, za to że czytacie, za miłe komentarze - jednocześnie błagam o bardziej treściwe! - i chciałabym bardzi podziękować kochanemu anonimkowi za ostatni komentarz pod tamtym rozdziałem :) Wiem wiem.. ten jest w chuj krótki no ale co ja poradze!? Za to będzie długi na tygodniu ! #muchlove