niedziela, 29 września 2013

19.Nie chcę.

Justin's Pov 
Przyciągnąłem ją do siebie. Na początku była sztywna, ale z każdą sekundą jej ciało synchronizowało się z moim. Biło od niej ciepło i ten dobrze mi znany różany zapach. Chwile bawiłem się jej miękkimi włosami. Dotyk jej skóry przy moim torsie sprawiał, że jednocześnie było mi cholernie dobrze a z drugiej strony miałem ochotę na więcej. Już dawno nie spałem z dziewczyną w jednym łóżku. Nic z nią nie robiąc... Z Victorią zawsze miałem ochotę na sex. Była w tym tak dobra, że nie chciałem by przestawała. Przeszedł mnie dreszcz od wspomnienia jednej z ostatnich nocy spędzonych z nią w łóżku. Westchnąłem tak by nie obudzić Alex. Wyplątałem palce z jej jasnych kosmyków i ułożyłem rękę nad głową. Cholernie chciało mi się spać, ale nie mogłem. Musiałem przemyśleć to i owo. Lekko jezdziłem palcami po brzuchu dziewczyny i nie wiedziałem jak mam przekazać jej tę wiadomość. Może i wysoko siebie cenię ale ona ma chyba tylko mnie.. Nigdy nie widziałem by plotkowała, stała z grupą równie ładnych dziewczyn na korytarzu czy chodziła na imprezy. Nie chcę zostawiać jej w takim stanie. Dziś straciła matkę, ale muszę wyjechać. Muszę załatwić tego pieprzonego skurwiela. Pożałuje, że ośmielił się wystrzelić te żałosną kulkę w moim kierunku. Dave też zapłaci za to jakim wzrokiem zjechał Alex. Zajebałbym go na miejscu gdyby nie to, że ona musiała być bezpieczna. Znieruchomiałem unosząc ręce w obronnym geście gdy dziewczyna odwróciła się tak, że opadłem na plecy. Kładąc głowę na moim ramieniu, prawą rękę położyła na moim torsie. Odczekałem chwilę i przykryłem nas szczelniej. Patrząc w dół widziałem jej krągłe piersi i coś w środku zaczęło mi pulsować. Tak dawno nie uprawiałem seksu.. myślę że gdyby ten skurwiel nam nie przeszkodził.. byłoby pięknie rozdziewiczyć ją w domku na drzewie. Nikt, nic by nie usłyszał, a ona mogłaby krzyczeć moje imię. Przetarłem twarz przypominając sobie jak jęczała gdy zabawiałem się jej piersią. Była cholernie gorąca i kręcił mnie fakt, że była nienaruszona. Dzwięk sms'a sprowadził mnie na ziemie. 
Josh:
- I jak? Ona dobrze się czuje ? - Ostrożnie sięgnąłem po telefon wyciszając go. 
Bieber:
-Tak. Dałem jej tabletki przeciwbólowe, a tak wgl to dzięki za pomoc.- Podciągnąłem nosem, z niedowierzaniem patrząc na to co wlaśnie wysłałem. 
Josh: 
- Nie ma sprawy. Taylor przyjedzie po ciebie o 10.00am
Bieber: 
-Dobrze. Ukryłeś już broń ? 
Josh: 
-A jak myślisz ? Załatw skurwiela i wracaj szybko. 
Bieber:
- Jasne... 
Josh: 
-Bieber ! 
Bieber:
- co ? 
Josh: 
- Nie daj się wpakować  w jakieś gówno. Pamiętaj o tym. 
Bieber: 
- Nie jestem nowicjuszem. 
Josh:
-Oby. 
Odłożyłem telefon na szafkę i obejmując jej ciepłe plecy, zmęczony zamknąłem oczy. 

Alex's Pov 
Jasne niebo sprawiało, że trochę światła wlewało się do pokoju. Justin jeszcze spał, ale ja nie mogłam dłużej leżeć. Cicho podniosłam się do pozycji siedzącej i wystawiając nogi z boku łóżka już miałam wstać kiedy poczułam jego dłoń. Objął mnie w talii szeleszcząc kołdrą. 
-Gdzie idziesz?- Głos miał zachrypnięty i prawie niedosłyszalny. Patrzył na mnie niemal błagająco. 
-Nie mogę już dłużej tak bezczynnie leżeć. - Odgarnęłam pare kosmyków z twarzy. 
-Ależ kochanie przecież nie musimy leżeć bezczynnie. - Położył nacisk na ostatnie słowo i mimo tego iż był niewyspany puścił mi oczko a łobuzerski uśmiech rozlał się mu po twarzy. 
-Oh daruj sobie. - Nie byłam chyba w nastroju na jego świńskie żarciki. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu.. Przed ojcem.
-Spokojnie ! Nie musisz się tak denerwować ? Coś nie tak? Będziesz miała okres? - Z grymasem podniósł się na łokciach. Nie do wiary. On jest zbyt chamski jak na moje nerwy. 
-Jesteś chamski. Nawet jakbym miała to nie powinieneś mi tego wytykać. - Fuknęłam zirytowana. Chwyciłam swój sweter i weszłam do kuchni. W lodówce znalazłam tylko parę pomidorów, masło, jajka i chleb. Zdecydowałam się na kanapki. Zaczęłam jeść gdy ten gnojek przeszedł przez korytarz w samych bokserkach. Kurwa! Dlaczego on był taki przystojny ? Mój wzrok padł na zawartość jego bokserek. Mentalnie walnęłam się w twarz. "Gdzie ty się do cholery patrzysz?!" - Podświadomość wylała na mnie kubeł zimnej wody ale miałam to daleko w dupie. Jego klata i rozczochrane włosy sprawiły że "woda" natychmiast wyparowała. Usłyszałam plask i pomidor spadł mi na stope. Z tępym wyrazem twarzy wrzuciłam go do kosza. Ubrałam buty, uprzednio wycierając je ręcznikiem papierowym i czekałam aż jaśnie pan wyjdzie z łazienki. Po kilkunastu minutach byliśmy już na zewnątrz. 
-Jaki dziś dzień? -Spytałam, przypominając sobie o zajęciach.
-Czwartek jak mniemam. - Wsiadł mocno zatrzaskując drzwi. Od rannej "wymiany zdań" nie był rozmowny. W sumie nie narzekałam. Nie musiałam odpowiadać mu na głupie pytania, znosić świńskich uwag i tłumaczyć się podczas gdy on mówił mi o sobie zupełnie.. hmmmm nic. Zapięłam pas i wygodnie usadowiłam się na jasnej skórze. Dobrze zapamiętał moją "uwagę" bo zatrzymał sie dokładnie tam gdzie ostatnio. Tak by nikt z sąsiadów nas nie widział. 
-Dziękuję za noc. - Ścisnęłam telefon w dłoni. Na ułamek sekundy spojrzał w moją stronę a jego twarz była jakby wyprana z wszelkich emocji. Westchnął przeciągle i odjechał. Gdy doszłam do bramy stało tam 2 reporterów. Założyłam na głowę kaptur i nie słuchając ich pytań zamknęłam za sobą drzwi. Serce mi się ścisnęło i łzy zaczęły skapywać na ramkę, którą trzymałam w dłoni. Wspólne, rodzinne zdjęcie. Nie mogłam sobie wyobrazić jak będzie wyglądało życie bez niej. Bez mojej mamy. Padłam na łóżko, szlochając w poduszkę.




czwartek, 19 września 2013

18. Uwierz mi.

Alex's Pov
Nieznacznie podniosłam powieki czując promieniujący ból. Wzięłam głęboki oddech i wodziłam palcami po miękkiej tkaninie. Nie wiedziałam co się dzieje dopóki nie przechyliłam głowy w bok. Światło lampki nocnej ukazywało sylwetke chłopaka, ale bardziej martwił mnie wyraz jego twarzy. 
-Hej Shawty. Już ci lepiej? -Pogłaskał moją dłoń a ja zdałam sobie sprawę, że ciągle ją trzymał. 
-Justin co się stało?- Zakłopotana próbowałam przyswoić oczy do światła by móc lepiej mu się przyjrzeć. 
-Zemdlałaś, znalazłem Cię w kuchni.. Josh i Max pomogli mi cię ocudzić.- Szeptał łagodnie jakby bojąc się, że wyższy ton jego głosu mógłby mnie zranić. Westchnęłam i łzy zaczęły spływać mi po policzkach wartkim strumieniem. Oczy momentalnie zaczęły mnie piec więc ścisnęłam je i wytarłam lewą dłonią. Popatrzyłam na paznokcie które stały się czarne od tuszu. Justin wziął moją dłoń i delikatnie ją całując posłał mi pełne cierpienia spojrzenie. Wiedział o tym co się stało.. Pewnie wszystkie media już o tym trąbiły, a wokół domu było pełno paparazzi..
-Przykro mi.. - Szepnął chcąc uchwycić mój wzrok za taflą łez. Pociągnęłam nosem podnosząc się do pozycji siedzącej. Chłopak natychmiast wskoczył na środek i wziął mnie w ramiona tuląc do swojej nagiej piersi. Długo płakałam wtulona w niego a on cały czas trzymał mnie w uścisku nie rozluzniając go nawet na sekundę. Kołysalismy się gdy nagle z jego ust wypłynęła melodia.. Wytarłam oczy zostawiając na ręce czarną plamę i słuchałam jak śpiewa. W jego głosie było coś magicznego, nieludzkiego. Gdyby moja mama żyła powiedziałaby zapewne to samo. Uśmiechnęłam się na wspomnienie jej nieudanych popisów kulinarnych i ten moment kiedy pierwszy raz chciała sama posprzątać dom. Mimo wszystkich wyjazdów znajdowała czas na moje potrzeby i zawsze wypytywała czy nie mam kogoś na oku. Justin wciąż śpiewał a ja wspominając dawne czasy powoli jezdziłam dłonią po jego nagim torsie. Gdy skończył uniósł mój podbródek tak bym na niego spojrzała. Kolejny raz pociągnęłam nosem a on kciukami wytarł mi ostatnie łzy. 
-Przepraszam za tamto.. ja tylko chciałem żebyś była bezpieczna.- Mruknął niepewnie czekając na moją reakcję. Zastanawiałam się co powiedzieć ale po kilkunastu sekundach ciszy i zakłopotania objęłam rękami jego szyję przybliżając ją do siebie i delikatnie musnęłam jego wiśniowe wargi. O dziwo były suche.. Od kiedy znam Justina zawsze je oblizywał przynajmniej 2 razy na 5 minut.. Odchyliłam się nieco by dojrzeć czekoladowe spojrzenie i tajemnicę która się w nich kryła. Chłopak nieznacznie się uśmiechnął i przejechał palcem po moich wargach. Dreszcz przeszedł mi po plecach i przypomniała mi się sytuacja z domku. Na kilka sekund przymknęłam powieki. Wykorzystując to zbliżył się i delikatnie sunął językiem po moich ustach prosząc o dostęp. Uchyliłam je a on zwinnie wślizgnął się do środka. Na te pare minut zapomniałam o wszystkim co się dziś wydarzyło. Niestety ból ma to do siebie że powraca w najmniej oczekiwanym momencie. Skrzywiłam się lekko odpychając chłopaka w bok. 
-Coś nie tak? - Wpatrywał się we mnie z zatroskaną miną. Wyglądał prześlicznie, aż żal było mu mówić że jednak pęka mi głowa.. ale jeśli nie da mi tabletek marnie widzę dzisiejszą noc. 
-Masz może środki przeciwbólowe? - Zaczesałam włosy do góry siadając po turecku. 
-Tak, oczywiście. Już przynoszę. - Zerwał się z łóżka i pobiegł do kuchni. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Brązowe ściany i bordowa pościel bardzo do niego pasowały. Po lewej stronie widniała koszulka z nazwą jakiejś drużyny. Strzelam że hokejowej. Odsunęłam lampkę od krawędzi szafki gdy wszedł do środka ze szklanką w jednej i paczką tabletek w drugiej ręce. Rękaw i tatuaże wyglądały cholernie dobrze. Biorąc tabletkę do ust przełknęłam ją paroma łykami zimniej wody. 
-Dziękuję. - Uśmiechnęłam się słabo i zaplątując włosy w niedbałego koczka nie wiedziałam jak mu powiedzieć że nie chcę wracać do domu. 
-Justin.. mam pytanie.. - Przygryzłam wargę i nerwowo zaciągnęłam sweter tak, ze nie było widać mi palców.
-Mów, śmiało. - Z jego miny natychmiast wyczytałam, że nie wie o co mi może chodzić ale nastawił się na dokładnie słuchanie. Przełknęłam ślinę.
-Mogę zostać u ciebie na noc? - Spojrzałam na niego niepewnie bawiąc się końcem spodni. 
-Alex możesz zostać ile tylko zechcesz. Myślisz że mógłbym cię wyrzucić po tym wszystkim? Poza tym nigdy bym tego nie zrobił. Uwierz mi. - Uśmiechnął się, dzięki czemu odzyskałam cząstkę pewności siebie która zwiała przed tym pytaniem. 
-Zgaduję, że będziemy spać razem.. - Znów pomyślałam na głos. Miałam ochotę plasnąć dłonią w twarz. 
-Oczywiście kochanie! - Rzucił mi łobuzerski uśmieszek ruszając na przemian brwiami. Nie mogłam sie powstrzymać by nie parsknąć śmiechem. Uderzyłam go w ramię na co zrobił obrażoną minę i wstał. Wyjmując z szafy dresy rzucił je za siebie dzięki czemu wylądowały tuż przy moich nogach. 
-Czego szukasz? - Ze zniecierpliwieniem patrzyłam na jego umięśnione ciało i tyłek widoczny w pełnej postaci spod zielonych bokserek. 
-Koszulki.. -westchnął- i obawiam się, ze wszystkie są w praniu. - Odwrócił się wzruszając ramionami. Świetnie. Nie ma to jak spać z chłopakiem w jednym łóżku ubrana w dresy i stanik. Weszłam pod kołdrę i męcząc się z dopasowanymi spodniami starałam się unikać jego wzroku. 
-Gdybym ci pomógł poszłoby znacznie szybciej. - Oblizał usta i posłał mi oczko. Wytknęłam język kładąc spodnie obok łóżka. Gdy miałam już na sobie jego dresy przyszedł czas bym ściągnęła sweterek. Jego oczy zapłonęły. Poczułam się dziwnie i przykryłam kołdrą pod samą szyje. Pocierając swoją rękę zmierzał w moją strone a ja czułam, ze zaraz coś we mnie pęknie. Cholera. Spać w jednym łóżku z Justinem Bieberem. To mi się śni.. jak to, że moja matka nie żyje.. Zamknęłam mocno oczy i otworzyłam je ponownie chcąc o tym nie myśleć. Światło zgasło a Bieber wsunął się do środka. Byłam sztywna jak kłoda i bałam się zrobić jakikolwiek ruch. Wpatrując się w ciemność myślałam tylko jak będę bez niej żyła, kiedy poczułam dotyk jego zimnej dłoni. Przyciągnął mnie do siebie, tak że pomiędzy moimi plecami a jego torsem nie było ani milimetra przestrzeni. Po paru minutach rozluzniłam ciało a on drugą dłonią bawił się moimi włosami. Gdy przestał wiedziałam, że zasnął więc ja zrobiłam to samo czując się całkiem bezpieczna w jego ramionach.

niedziela, 15 września 2013

17. Bieber co ty pierdolisz ?!

Justin's Pov
Szarpnąłem za gałkę zmieniając biegi i skręciłem w zakręt tak, że tył chwilowo stracił przyczepność. Znów się bała. Nie musiałem widzieć jej twarzy, czułem to. Pieprzony sukinsyn! Musiał przyjechać akurat wtedy ? Śledził mnie? Ktoś dał mu sygnał? Nie.. inaczej wszedłby na górę myśląc, że łatwo się mnie pozbędzie. Haha.. cierpkie gówno. Wyjechałem na asfalt z piskiem opon starając się zapanować nad kierownicą. Nacisnąłem pedał gazu by jak najszybciej pokonać te cholerne kilometry i znalezc się w mieszkaniu. Ona musiała być bezpieczna. Miałem ochotę go zajebać i urwać mu tego żałosnego kutasa gdy popatrzył na nią... tak.. tak. Kurwa ! Nie miał prawa tak na nią popatrzeć! Zapłaci za to. Wyciągnąłem ze schowka cienkiego papierosa i przytrzymując kierownicę kolanem szybko go zapaliłem. Niemal natychmiast usłyszałem głośne przełknięcie śliny. Ona chyba nie wątpiła w to że potrafię prowadzić ? Wypuściłem kłąb szarego dymu który wypełnił samochód. Odkaszlnęła krzywiąc się od zapachu nikotyny. Powtórka z rozrywki ? Już kiedyś robiła to samo... Nie zatrzymując się na paru skrzyżowaniach zaparkowałem na swoim stałym miejscu pod budynkiem.
-Wychodz. - Rzuciłem chłodno nawet na nią nie patrząc. Wyszła i stanęła pod drzwiami nerwowo splątując palce. Obszedłem auto, parę razy pochylając się by zobaczyć czy nie ma gdzieś małego nadajnika. Prócz paru wgnieceń od kul niczego nie znalazłem. Dostatecznie wkurwiony wbiegłem po schodach słysząc za sobą niepewne dreptanie Alex. Przekręciłem kluczyki i wszedłem do środka rzucając buty na podłogę w holu. Przeczesując włosy dłonią oparłem się o blat w kuchni czekając aż dziewczyna wejdzie do środka. Szczerze mówiąc miałem ochotę pobyć teraz sam ale nie pomyślałem o odstawieniu jej do domu. Mógł kazać mnie śledzić. Nie chcę jej narażać. Ona nie siedzi w tym bagnie.. To ja w nim tkwię, to moja pułapka. Podniosłem wzrok. Stanęła naprzeciw mnie odgarniając kosmyk włosów z twarzy. Nawet rozczochrana i w wymiętym swetrze wyglądała pięknie. Nie wiedziałem jak zacząć dopóki ona nie zrobiła tego pierwsza.
-Justin, kto to był? - Skroń zaczęła mi niebezpiecznie pulsować na samą myśl o tym skurwielu. Nie mogłem jej powiedzieć prawdy.. ale nie chciałem jej okłamywać. To chore. Od kiedy ja się przejmuję swoimi słowami? Od kiedy zastanawiam się co powiedzieć? Co się kurwa ze mną dzieje !? Przyjebałem pięścią w blat na co dziewczyna podskoczyła trzymając sztywno ręce. 
-Nie powinnaś się tym interesować.- Warknąłem spoglądając w jej rozpalone policzki. Przygryzła wargę na chwile mnie rozpraszając. Kurwa ! Znowu to samo...
-Przestań ! -Syknąłem przez zęby wlewając w jej szkarłatne oczy jad. Zamknęła je, odchylając głowę w bok. 
-Co przestań? - Powiedziała cicho ale stanowczo. Temperatura w moich żyłach podskoczyła o kilka stopni. 
-Przestań przygryzać te cholerną warge.- Zbliżyłem się do niej na tyle by czuła strumień powietrza wydobywającego się z moich ust. 
-Dlaczego? - Nieśmiało na mnie spojrzała a jej oczy zrobiły się szklane. Kurwa.. nie wytrzymam... Odwróciłem się napięcie i wpadłem do pokoju waląc drzwiami w ścianę. Dlaczego ona musi doprowadzać mnie do szału? Te jej głupie pytania, miny i to przygryzanie wargi, które cholernie mnie rozpraszało. Po co ja ją tam zabrałem? Co mi strzeliło do głowy?! Wszedłem do łazienki, zrzucając z siebie ciuchy i odkręcając gorącą wode pozwoliłem by spłynęła po całym moim ciele rozluzniając napięte mięśnie. Wtarłem w skórę płyn waniliowy i przetarłem twarz odgarniając włosy do góry. Jak zawsze pomogło. Tylko woda ratowała mnie przed wybuchem. Od niedawna też... myśli o Alex. Ale, co ja pierdole.. Ja nie mogłem się w niej zakochać.. To nie w moim stylu nie po tym co się kiedyś wydarzyło. Zmarszczyłem brwi owijając ręcznik wokół bioder. Wychodząc na zewnątrz poczułem chłód. Poprawiłem zagięcie ręcznika i ruszyłem do kuchni wyjmując z lodówki napój energetyczny. Najlepsze byłoby piwo ale wątpię żeby Alex chciała zostać u mnie na noc. Otwierając puszkę szukałem jej wzrokiem. Cholera !
-Alex co ci jest !? - Jej ciało leżało bezwładnie w kącie. Rzuciłem się w jej strone i rozpaczliwie próbowałem się z nią skontaktować. 
-Alex ! Alex,obudz się !- Krzyczałem ale nie reagowała... Przyłożyłem ucho do klatki piersiowej jednocześnie chwytając za tętnice w nadgarstku. Puls był słaby ale wyczuwalny. Dlatego nienawidziłem swojego życia. Gdybym był normalnym nastolatkiem mógłbym zadzwonić po karetke.. 
-Josh ! Josh przyjedz teraz ! Kurwa now ! 
-Bieber co ty pierdolisz?!
-Alex zemdlała.. nie wiem co jej jest, musisz tu przyjechać.. -Krzyczałem do słuchawki cały czas trzymając jej chudą dłoń w swojej. 
-Ona nie może umrzeć Josh...

sobota, 7 września 2013

16. Kope lat..

Alex's Pov
Gdy otworzyłam drzwi w oczy od razu rzuciło mi się łóżko pod ścianą. Nie wiem do czego było potrzebne, ale nie chciałam sprawdzać jego miękkości. Byłam za bardzo wkurzona. Justin skinął na mnie. Usiadłam więc na jego krawędzi i przyglądałam mu się z agresją wypisaną na twarzy. Po dłuższej chwili nie wytrzymałam.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś? Mówiłam ci wczoraj, że nie jestem żadną dziwką. Tym bardziej twoją.. -Warknęłam zirytowana zakładając ręce na piersi. Jego twarz momentalnie się zmieniła. Ściągnął brwi i zaciskając dłonie w pięści spojrzał na mnie z wściekłością. Sztormowe fale czekolady zalewały jego tęczówki.
-Gdybym chciał, mógłbym cię pieprzyć już pierwszej nocy suko.- Syknął przez zęby robiąc krok w przód. Przez ciało przeszło mi stado galopujących dreszczy. Znów się go bałam, znów wyglądał na nieobliczalnego morderce. Co ja tu w ogóle robiłam !? Cholerny sukinsyn. Wczoraj był kochany, normalny. Teraz zachowuje się jak zjebany kutas, który myśli, że może mieć każdą. Poczułam szarpnięcie gdy ten rzucił mną w poprzek materacu. Zanim zdążyłam się podnieść przygwożdził mnie do niego, trzymając moje nadgarstki za głową. Fuknęłam w górę by pozbyć się włosów z twarzy. Nie wiedziałam co do końca zamierza zrobić ale byłam pewna że nie odważy się na gwałt. Chociaż.. nie znałam go prawie wcale. 
-Widzisz? Mogę robić z tobą co chce mała. - Szepnął mi prosto w twarz. Poczułam jak jego miętowy oddech dotyka skóry na obu policzkach. Przyciskał mnie całym swoim ciałem. Odwróciłam głowę by na niego nie patrzeć. Poprawił uścisk na nadgarstkach i wpatrywał się we mnie. Nie czułam sie ani trochę swobodnie.Czekałam aż postanowi ze mnie zejść albo się uduszę. Oddychałam coraz wolniej, ale chyba to zauważył bo podniósł swoją dolną połowę i oparł się na kolanach. Przełknęłam głośno ślinę gdy poczułam jak zbliża się do mojej szyi. Jego mokre wargi sunęły w górę i w dół, składając milion pocałunków, nie omijając żadnego miejsca. Odwróciłam twarz w jego stronę. Uśmiechając się, lekko sunął nosem wzdłuż mojej szczęki przyprawiając mnie tym o dreszcze. Oblizał usta i pewnie naparł na moje. Nie zdążyłam tego zakodować, a on przygryzł moją dolną warge prosząc o dostęp. Wiem, ze nie powinnam tego robić ale nie mogłam odmówić czegoś czego cholernie pragnęłam. Wsunął język do środka a po chwili pieścił mój zakreślając na nim różne wzory. Połączył nasze palce uwalniając moje siwe nadgarstki. Odetchnęłam szybko, łapiąc duży haust powietrza. Zaśmiał się patrząc na to jak ciężko oddycham. To nie było wcale zabawne. Nie umiałam się całować i jednocześnie oddychać. W zasadzie zawsze ciężko oddychałam gdy on był przy mnie. Korzystając z okazji podciągnęłam spodnie które zdążyły się nieco zsunąć. Chłopak znów posłał mi uśmiech. Zbliżając się do moich suchych warg wyplątał palce lewej ręki i delikatnie włożył ją pod jasny sweter. Drgnęłam na co on ścisnął moją dłoń, trochę mnie uspokajając. Czułam jak błądzi po mojej nagiej skórze zbliżając się do brzegu koronkowego stanika. Oderwał się na chwile i wsunął dłoń podemnie, zręcznie go odpinając. No tak. Nawet ja nie potrafię go tak szybko rozpiąć... Gdzie oni się tego uczą? Popatrzył na mnie uważnie. Skinęłam głową rozumiejąc o co mu chodzi. Jego dolna część ciała przygniotła mnie do łóżka, zamknęłam oczy gdy nasze języki się spotkały. Czułam jak jego dłoń dociera do prawej  piersi a dolna strefa zaczyna pulsować. Delikatnie sunął opuszkami palców wzdłuż sutka który natychmiast stwardniał. Zrobiło mi się gorąco. Cholernie gorąco... Jego dłoń ściskała i pieściła moją pierś a ja nie mogłam się powstrzymać by nie jęknąć mu w usta. Przygryzł mi wargę zdzierając kawałek naskórka. Moja strefa intymna była na skraju wytrzymałości gdy zaczął ocierać się o nią ze swoim przyjacielem którego natychmiast wyczułam. Kurwa. Musiał być duży... Roześmiałam się w duchu. Jęknęłam gdy chłopak pogłębił ruchy. Nie otwierając oczu przenosiłam się w inny wymiar... gdy nagle przestał. Wyciągnął rękę spod swetra i podniósł się nasłuchując. Zdezorientowana popatrzyłam na niego nie wiedząc o co chodzi. Przyłożył palec do ust. Zapięłam stanik słysząc odległy silnik samochodu. 
-Wychodzimy. Szybko! - Pociągnął mnie w stronę drzwi tak, że omal nie wypadliśmy z werandy. Zeskoczył z 3 metrów,a  ja starałam się jak najszybciej przebierać nogami. 
-Kurwa skacz ! - Krzyknął rozglądając się na boki. Odwróciłam głowę w dół by posłać mu pełne strachu spojrzenie. 
-Złapie cię !! - Warknął. Stając stopami na krawędzi szczebli puściłam się z 4metrów. Gdyby nie to, że mu w pewnym sensie ufam, po prostu bym go wyśmiała. Chwycił mnie mocno trochę uginając kolana. 
-Musimy jak najszybciej dostać się do samochodu. - Biegnąc przez krzaki cały czas się rozglądał. To nie wróżyło nic dobrego. Jeszcze nigdy nie widziałam go takiego.. To było coś pomiędzy strachem a złością. Gdy wybiegliśmy na drogę usłyszałam głośne prychnięcie. 
-Alex wsiadaj ! -Justin odwrócił się plecami do ciemnowłosego chłopaka. Był podobnie zbudowany, ale bardziej opalony. 
-Jet. Kope lat. -Chłopak posłał Bieberowi szyderczy uśmiech. 
-Jeszcze się spotkamy ty pieprzony sukinsynie. - Justin splunął obok bruneta i otworzył drzwi czekając aż znajdę się w środku. Odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy łapiąc dzikie spojrzenie nieznajomego. 
-Do zobaczenia mała. - Usmiechnął się, na co Justin posłał mu setki piorunów. Żyła na jego szyi pulsowała zielenią.Szybko zniknęłam w środku, zapinając pasy. Odpalił silnik i z pełną prędkością ruszyliśmy przez leśną drogę. 
-Padnij ! - Krzyknął i w tym samym momencie usłyszałam kilka wystrzałów, jeden po drugim. Zniknęliśmy za zakrętem, a ja mogłam tylko oprzeć się o fotel i modlić o bezpieczny powrót do domu.