sobota, 8 marca 2014

33. Z tobą.

-Będziemy tutaj tak siedzieć czy pójdziemy na górę?-Chyba nawet sam Bóg nie wie jak bardzo kocham jego uśmiech.. Oparłam się o jego bark i westchnęłam zrezygnowana.
-Wszystko mi jedno bylebyś tylko spróbował włączyć prąd, bo chyba coś padło.-W tym momencie przerwałam bo chłopak nie mógł powstrzymać śmiechu. 
-Co ci tak wesoło?- Zaintrygowana patrzyłam na niego zupełnie nie wiedząc z czego się naśmiewa.(Możliwe, że ze mnie..)
-Kochanie to ja wyłączyłem bezpieczniki. Nie domyśliłaś się?-(No oczywiście, że ze mnie a z kogo innego...)
-Czy ciebie do końca pojebało!? Chciałeś żebym zeszła na zawał!? 
-Nie. Chciałem żeby nikt mnie nie zauważył. Ani twoi sąsiedzi ani ty.- Pocałował mnie w czoło z pobłażliwym wyrazem twarzy. No tak.. Doszczętnie zgłupiałam przez moją wyobraznię. Miałam wielką ochotę walnąć się w czoło. Jestem chodzącą tragedią.
-To będziemy dalej tkwić na dywanie?
-Nie chce mi się wstawać.-Jęknęłam. Popatrzył na mnie bez zrozumienia.Zaraz. Ta iskra w oku.O co cho..
-Aaaaaaaaa... Justin!!- Przerzucił mnie sobie przez ramie i ruszył ku schodom. Mogłam jedynie przypuszczać, że jest z siebie jak najbardziej zadowolony. 
-Tylko uważaj na stopień.. Aaaaaa!!!!- Zaczęłam bić go rękami po plecach. Jeszcze troche większy kąt nachylenia a leżelibyśmy jak dłudzy. Justin z rozkwaszonym nosem a ja z przytrzaśniętymi nogami. Wymarzona wędrówka po schodach..
-Mówiłam żebyś uważał!-Chłopak śmiał się w niebogłosy i nie mogłam nie śmiać się razem z nim, choćbym nie wiadomo jak przygryzała wnętrze policzków. 
-Ał.. Kochanie, nie tak mocno..-Oczywiście, że musiał skomentować moje nieudolne walenie go po całych plecach. No nie mógł sobie darować. Przecież to Justin Bieber... Rzucił mnie na łóżko i położył się obok tak, że jego jedna powoła ciała była na mojej. Zrobiło mi się ciepło. 
-Jesteś zbyt agresywna.-Stwierdził z żelaznym przekonaniem.
-I kto to mówi!?-Oburzona rozprostowałam nogi.
-Twój chłopak.
-Ahh tak??
-Oczywiście. 
-Jakoś nie przypominam sobie, żebyś mnie pytał o pozwolenie.
-Pozwolenie? Al przecież wiem, że mnie kochasz. Widzę to w twoich oczach.- Zbliżył się do mnie na kilka centymetrów i zaczął głaskać mój rozgrzany policzek. Moje wnętrze splatało się, w coraz to nowe supełki. Czując jego równy oddech myślałam nad tym co może się stać. Przygryzł moją dolną wargę z błyskiem w oczach. Uchyliłam usta, a on szybko wsunął swój język do środka. Zaczęłam kręcić się razem z nim. Złapał mnie za szyję i zataczając kółka na krawędziach mojego języka poruszył się w górę. Cholera. Wzdrygnęłam się. Gdy zaczął całować mnie po szyi byłam już kompletnie rozstrojona nerwowo. Po paru minutach oderwał swoją twarz od mojego barku i powoli zjechał ręką w dół brzucha. Wszystko w środku ścisnęło mi się ze zdenerwowania. Popatrzył na mnie wyczekując mojej odpowiedzi. Czy ja się na to godzę.. Kurwa. Jakbym nie mogła!? No ale z drugiej strony.. Boże. Raz się żyje.... Nie mogąc wydusić z siebie nic prócz chrapliwego oddechu musnęłam jego usta na znak, że się zgadzam. Spoglądając w dół zapewne myślał nad taktyką... Omg... Byłam roztrzęsiona i pełna obaw. Jedynym pocieszeniem było to, że wskoczyłam do wanny po siłowni i znalazłam ten głupi krem do depilacji.. Uśmiechnęłam się w duchu.* Jesteś gładka jak pupcia niemowlaczka skarbie.*-Moja podświadomość pocieszała mnie jak tylko mogła. Tymczasem chłopak zsunął ze mnie bordowe spodenki. Ruszając nogami zrzuciłam je na podłogę, w tym samym momencie uświadamiając sobie, że to mógł być błąd. Jeszcze sobie pomyśli, że tylko na to czekam a tu udaję taką niedostępną. Moja twarz zupełnie nie wyglądała w tym momencie. Mój Boże! Przecież ja nie wyglądam jak.. jak... dochodze. Moje zrenice ruszyły ku górze szukając jakiejkolwiek małej poduszki, którą mogłabym zakryć twarz. Chwila. Przecież to będzie zupełnie idiotyczne. Czemu to wszystko musi wiązać się z takimi pieprzonymi problemami!? Gdy Justin zaczął ciągnąć za tasiemke moich skąpej bielizny dreszcz przeszedł po mnie jak stado galopujących słoni. Tak. SŁONI. Chwyciłam za jego dłoń, a on popatrzył się troskliwie jak na małego psiaka. 
-Wszystko będzie dobrze Shawty.-Uśmiechnął się uspokajająco.
-Jus.. nie o to chodzi. Ja.. ja muszę być pod kołdrą.- Sama nie wiem czemu łza spłynęła mi po policzku aż na koniec szyi z zawrotną prędkością. 
-Dobrze, nie ma żadnego problemu, ale jeśli nie chcesz...-Nakrył nas do połowy patrząc mi w oczy z wielkim znakiem zapytania.
-Nie przejmuj się. Po prostu jest mi zimno.- Najlepsza wymówka ever. Chyba sobie ją gdzieś zapiszę. 
-Zaraz cię rozgrzeję.- Jego łobuzerski uśmieszek sprawił, że trochę się rozluzniłam. Po paru sekundach leżałam naga od pasa w dół. Chłopak powoli sunął z mojej stopy po wewnętrznej stronie uda, skutecznie mnie rozgrzewając. Pulsowanie mojego czułego miejsca było niemal słyszalne. Gdy sunąc palcem po końcu uda zahaczył drugim o mój wzgórek, przełknęłam ślinę czekając na jego następny ruch. Kreśląc na nim różne szlaczki zjechał w dół. Powoli i ostrożnie. Drgnęłam. Delikatnie dotykał moich warg sprawiając, że zaczynałam czuć to nieziemskie uczucie. Wiedziałam, że jestem cała mokra, nie mogło być inaczej... Odnajdując moją małą zaczął ruszać palcem w górę i w dół. Ogarnęło mnie uczucie, jakbym paliła się w tylko tym jednym miejscu. Ścisnęłam kołdrę wydając z siebie jęk rozkoszy. Chłopak zbliżył się do mojej szyi i zaczął ją delikatnie ssać. Moja dolna część ciała tonęła w uczuciu, które tak dobrze znałam.
-Justin..-Szepnęłam w przestrzeń pragnąc by minimalnie przyspieszył. Jego palec ślizgał się po mojej łechtaczce nabierając tempa. Nogi zaczęły mi drżeć. Pulsowanie było coraz mocniejsze. Czułam jak zbliża się ten moment. Rozkosz zaczęła rozsadzać cały obszar wokół jego ręki. Jęknęłam zupełnie głośno nie mogąc się powstrzymywać. Mój oddech był tak płytki, że niekiedy brakowało mi powietrza. Zjeżdżając w bok napotkał malutki skrawek, który ukrywał się dotąd pod skórą. Wbiłam paznokcie w jego koszulkę. Gdy przyspieszył nie mogłam już wytrzymać. W jednej chwili ogarnęła mnie fala rozkoszy i mimowolnie moje plecy podniosły się dając mu znak by przerwał. Nie mógł dalej bo nie mogłabym wytrzymać ani chwili dłużej. Mocno docisnął swój palec, aż do kości starając się nie poruszyć. Idealnie. Poczułam się cholernie błogo, napięcie znikło, a krople potu spłynęły ze mnie na prześcieradło. Justin delikatnie wyciągnął rękę spod kołdry, całując mnie w policzek padł obok z uśmiechem na ustach. Oblizując wargi, westchnął przykrywając mnie szczelnie i oparł nos na moich włosach. 
-Dziękuję.-Szepnęłam w przestrzeń i obróciłam się w jego stronę. Kładąc dłoń na jego torsie uniosłam głowę do góry.
-To ja dziekuję. Chyba jeszcze nigdy nie przeżyłem tego tak dobrze. 
-Czego?-Ogarnęło mnie lekkie zdziwienie, a on odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Tego pierwszego dotyku. Nigdy nie czułem się tak usatysfakcjonowany.. 
-A z Victorią..
-Z tobą jest zupełnie inaczej Skarbie.

1 komentarz:

  1. KFDHFDSKJVHFAFD;N;DKSJSF;JHD;J WTF?! :D
    Tego się kompletnie nie spodziewałam! Och god! Ale mnie zaskoczyłaś! :P
    No ale mogę napisać tylko jedno NARESZCIE! :P Nie jestem jakiś zbokiem czy coś, ale takich scen mi trochę brakowało :D Bo w opiwiadaniu musi się coś dziać, nie? :D
    uh uh uh ale niespodzianka :D

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń