środa, 10 lipca 2013

4. O czym ty myślisz !?

Justin's POV
- Dokąd mnie zabierasz? - Usłyszałem szept. Wyczułem w jej głosie strach i niepewność. Spojrzałem na nią. Mimo tego, że miała mokre włosy i po policzku spływała jej strużka krwi, wyglądała cholernie niewinnie.
- Do domu. - Wychrypiałem cicho. Gdy podniosłem wzrok na drogę od razu się wkurwiłem. Wszyscy ukradkiem spoglądali jak niosę ją w stronę drzew. Miałem ochotę ich zajebać. Byli nazbyt pijani albo naćpani żeby się mnie bać lecz usuwali się z drogi. Dziewczyna była lekka, choć przemoknięte ubrania z pewnością dodały jej parę kilo. Poczułem jak przeszedł przez nią dreszcz. Zaczynało robić się zimno. Przyspieszyłem kroku. Wyszedłem w ogrodu i skręciłem w wąską drogę.
- Złap mnie za szyję. - Wypaliłem. Zbyt ostro to zabrzmiało, ale posłuchała. Kiedy jedną ręką sięgnąłem do kieszeni po klucze, a drugą złapałem ją za tyłek, natychmiast oplotła nogi w okuł moich bioder. Zaśmiałem się. Otworzyłem drzwi i położyłem ją na siedzeniu obok. Wsiadłem, poprawiając lusterko i odpaliłem range rovera. W środku było ciemno, przez zacienione szyby, ale dostrzegłem jej zakłopotanie. W drodze panowała głucha cisza. Może z wyjątkiem momentu kiedy kaszlnęła, gdy wypuściłem dym z ust. Nic nie poradzę na to, że nie paliła. Gówno mnie to obchodziło. Byłem zdenerwowany i potrzebowałem tego uczucia. Gdy dotarliśmy na miejsce, zastanawiałem się czy zostawić ją i jechać do chłopaków. Odwróciłem głowę. Trzęsła się. O ile dobrze pamiętam zeszłej nocy też to robiła. Tyle, że ze strachu. Wysiedliśmy.
-Masz klucze ? - Zamknąłem samochód i podążyłem za nią do bramy.
-Tak. - Powiedziała ledwo słyszalnie. Przekręciła klucze i ruszyliśmy przez ogród. Było słychać stukot jej różowych szpilek. Wyglądała kurewsko sexownie. Koszulka przylgnęła do ciała, ukazując smukłą talię i duże piersi. W uśmiechu złapałem się za nos. * Kurwa Bieber, o czym ty myślisz !?* - Moja podświadomość właśnie mnie opieprzyła. Nawet nie zauważyłem kiedy znalezliśmy się w środku. Zdjęła buty i szybkim krokiem podążyła do kuchni. Otwierając lodówkę stanęła na palcach i wyciągnęła karton soku pomarańczowego. Oparłem się o blat, obserwując ją.
- Chcesz coś? - Spytała nawet na mnie nie spoglądając. Kurwa. Wczorajszej nocy spluwa musiała na nią podziałać.
- A co masz do zaoferowania? - Posłałem jej arogancki uśmieszek. Kątem oka go zauważyła i skrzywiła się.
- O czym kolwiek myślisz. - Nalała sobie soku i powędrowała na górę. Ruszyłem za nią. Szła powoli podpierając się o barierkę. Szczerze mówiąc groznie to wyglądało, kiedy uderzyła głową w krawędz basenu. Nie wiedziałem co robie dopóki nie wyciągnąłem jej z wody. Ludzki odruch. Pierwsza taka rzecz, od kilku lat. Ta suka naprawdę na mnie działała. Weszliśmy do pokoju. Usiadłem na łóżku, nie przejmując się faktem iż jestem cały mokry. To jej wina. Usłyszałem jęknięcie. Odwróciłem głowę. Prawy policzek miała cały we krwi.
-Szlag. - Syknęła dotykając rany.
- Zostaw to. - Nie czekając na jej reakcję podszedłem do biórka, gdzie wciąż stała woda utleniona i resztki bandaży. Jak przez mgłę zobaczyłem ją w samej koszulce, śmiertelnie przestraszoną i potulną. Cholera. Gdyby nie była taka piękna już dawno leżałaby w kostnicy.
-Usiądz i się nie kręć. - Siedząc na krawędzi łóżka, odsunąłem jej kosmyk z twarzy. Zacząłem delikatnie przemywać rozcięcie. Zamknęła oczy pod wpływem mojego dotyku. Jej długie rzęsy trzepotały gdy zaciskała powieki. Przykładając wacik, ostrożnie przykleiłem go plastrem.
-Już. - Rzuciłem oschle. Spodnie spadły mi prawie po uda przez wilgoć. Wstałem i spoglądając w lustro jeknąłem w myślach. * Jak ty wyglądasz idioto !? Jak cholerny laluś * - Wkurwiony chwyciłem suszarkę i zacząłem potrząsać głową, by włosy szybciej wyschły. Ona stanęła w drzwiach. Miała minę mówiącą: Co on kurwa robi ?
- Na co się tak gapisz suko !? - Warknąłem zirytowany. Natychmiast bąknęła coś czego nie dosłyszałem przez hałas i zniknęła w głębi pokoju. Gdy już skończyłem zmęczony ruszyłem ku drzwiom kiedy ona mnie zatrzymała.
-Dziękuję. - Powiedziała cicho. Odwróciłem się, przybliżając do niej tak, że opierała się o krawędz łóżka.
- Cokolwiek myślisz. - Oblizałem wargę i pochylając się, szepnąłem jej w szyję. Znieruchomiała. Uniosłem kąciki ust i wyszedłem zostawiając ją z oczami wbitymi w ziemie.

1 komentarz:

  1. Jaki on jest słodki, a zarazem wkurzający, no!
    Opatruje jej ranę, a za chwilę "suko"?
    Niech on się zdecyduje. -,-
    Czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń