niedziela, 21 lipca 2013

8. Czarne supry

Alex's Pov

-Kochanie - szturchnięcie - kochanie co ci jest ?- Mama stała nademną zaniepokojona. Byłam śpiąca i nie miałam ochoty na jej nadopiekuńczość. 

-Nic.-Odsapnęłam i przewracając się na drugi bok naciągnęłam na siebie całą kołdrę. 
-To co robi ta krew na podłodze i w łazience? - W mgnieniu oka "otrzezwiałam'. 
*Justin* - przygryzając wnętrze policzka, unikałam jej wzroku. 
-Uderzyłam się w nos i tak jakoś poleciała. Daj mi spać.- Burknęłam chcąc się jej pozbyć. Wyszła, cicho zamykając drzwi. Odetchnęłam. Dobrze, że nie była tak dociekliwa jak ojciec. Musiałam wstać i to pościerać zanim przyjdzie mu do głowy badanie DNA Jest kompletnym kretynem. Zawsze myśli, że palę. piję i ćpam dobrze to ukrywając. Nie wiem jak matka może go kochać. Pewnie zdradza ją na prawo i lewo, kiedy sam wyjeżdża na delegacje do Europy. Szkoda mi jej. Ścierając czerwone plamy miałam mroczki przed oczami. Nie chciałam iść do szkoły. Patrząc na zegarek ciężko westchnęłam 5.35 - za niecałe 3 godziny zaczynają się zajęcia.  

                                                                            *


Całkiem niewyspana i trochę spózniona przewalałam stertę ciuchów, w poszukiwaniu fioletowej koszuli. Miałam zrezygnować, kiedy ta spadła mi na głowę. Wkurzona zapięłam ją na ostatni guzik i przeciągnęłam palcami po kołnierzyku, żeby go rozprostować. Zbiegłam na dół, podskakując ubrałam czarne baleriny i sięgnęłam po kluczyki cabrioleta. Pusto. Podniosłam głowę, odgarniając niesforny kosmyk z oczu. Nie było ich. Przez chwilę myślałam,że wzieła je matka, ale uświadomiłam sobie, że odsypia po podróży. 
*Szlag by to trafił*- Kopnęłam szafkę, przypłacając ten wybuch bólem  palca. Zarzucając torbę na ramie wybiegłam z domu. 
-Cholera. - Marszcząc brwi patrzyłam jak mój autobus skręca na skrzyżowaniu. Ruszyłam wzdłuż ulic i szybkim krokiem dotarłam na teren najbardziej znienawidzonego miejsca w swoim życiu. Tłum na boisku. Spocona spojrzałam na zegarek. Dziewięć minut spóznienia. Uśmiechnęłam się do siebie. 
*Ja panna idealna, spózniona na geografię. To straszne* Korytarz praktycznie świecił pustkami. Docierając do klasy, zapomniałam nawet zapukać już nie mówiąc o przepraszaniu. Wpadłam do środka trochę zdyszana, zauważając nieciekawe spojrzenia. Dolano oliwy do ognia. 
-Panno Lautner, co to za zachowanie? Spózniłaś się, za karę dostaniesz dodatkową pracę domową.-Gdyby
nie moja dobra reputacja zaśmiałabym się tej suce w twarz, ale nie mogłam. Zrobiłam to w myślach. Gówno mnie obchodziła praca domowa. Kilka kartek więcej niż zwykle nie robi mi różnicy, bo i tak muszę siedzieć nad tym przynajmniej 3 godziny dziennie. Stojąc na środku patrzyłam na moją ławkę. Zajęta. Zacisnęłam pięści. *Czy to ścierwo akurat dzisiaj musiało tam usiąść!?*
- Siadaj na końcu, z panem... Bieberem. - Rzekła sucho ropucha. Od razu poomyślałam, że to następny nowy goryl  z drużyny koszykarskiej. Kierując się do ostatniej ławki patrzyłam pod nogi, ani na chwilę nie zerkając w górę. Siadając dostrzegłam tylko czarne supry. Nie zdążyłam wyciągnąć przyborów z szafki, więc wyjęłam brudnopis rzucając go na ławkę. Jej pierdolenie działało mi na nerwy. 
Niebo spowiły ciemne chmury, wskazując parę białych ptaków wzbijających się coraz wyżej. Nagle ławka naparła na mój brzuch, powodując utratę równowagi i przechylenie krzesła. Huk. Spadłam na podłogę razem z tym debilem. Moje wnętrzności uciskał bok drewnianego blatu. Wokół było słychać tylko śmiech. Wściekła odwróciłam głowę by zabić wzrokiem tego żałosnego skurwiela, ale on zrobił to pierwszy.
 - Kurwa. - wyrwało mi się. Kolejny szok. Chłopak, wstając jedną ręką podniósł ławkę. W klasie zapanowała cisza. Jego oddech był nierówny, podał mi dłoń. Natychmiast usiadłam przysuwając krzesło do ławki z wkurwiającym zgrzytem. Ręce mi się spociły. Jak do cholery on mógł być w tej samej klasie co ja !? Ba. W tej szkole !? Oblizałam usta i spojrzałam na niego kompletnie zbita z tropu. Przetarł twarz ręką i zaczął coś bazgrać na małej karteczce:
Zdziwiona? 
Mało powiedziane. Skąd sie tu wziąłeś?
Przenieśli mnie.
Nie jesteś czasem starszy?
Tak. Jestem. 
Dzwonek. Nareszcie koniec lekcji. Chwyciłam torbę i nie czekając na niego poszłam w kierunku szafki. Wykręciłam kod i wyjęłam rzeczy na francuski. Wyglądałam trochę nieprzytomnie. Jeśli jest starszy to oznacza, że nie przeszedł. Rozmyślanie przerwał mi trzask. Chłopak zamknął szafkę, opierając się o ściane. 
-Ej co robisz ? - Położyłam ręce na biodra. 
-Nic. Chciałem cię przeprosić za te wpadke na lekcji. - Wmurowało mnie. Pan grozny mnie przeprasza !? 
-Nie szkodzi, a teraz sorki muszę już iść. - Wyminęłam go i weszłam do sali. Poprawiłam kołnierzyk koszuli i bawiąc się warkoczem myślałam nad jego zachowaniem. Powinnam być zła. Wczoraj zgrywał jebanego dupka a dziś jest normalnym chłopakiem ? Nie mogąc się skupić nie dosłyszałam pytania nauczycielki. Podnosząc się na łokciach burknęłam tylko "przepraszam, nie słyszałam". Fox pieprzyła coś jeszcze ale nie chciałam nawet zrozumieć co. Znów dzwonek. Kolejne lekcje mijały mi w praktycznie ten sam sposób. Byłam na nich kompletnie nieobecna. Nawet na biologii nie interesowało mnie zbytnio życie jakiegoś pająka. Zaczęło padać gdy wyszłam na zewnątrz z zamiarem wyskoczenia na lunch do pobliskiego maca. Nic z tego. 

6 komentarzy:

  1. mógłbyby być trochę dłuższy, ale i tak cudowne *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, ciamajdy. <3
    Uwielbiam takie historie. ; 3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KOCHANE PRZEPRASZAM ALE DODAŁAM ZA SZYBKO KRÓTSZĄ WERSJE.. ZROBIŁAM DŁUŻSZĄ :*

      Usuń
  3. świetne <3 serio kocham to opowiadanie ;)
    możesz mnie informować na tt o rozdziałach ? bo informowałaś, ale o tym już chyba nie. :C byłam @DameBieberauhl ale teraz @myheroisjusten
    z góry dziękuje skarbie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście kochanie bardzo przepraszam ale chyba gdzieś w favoritach na tt mi zaginęłaś albo na stary tt wysłałam :* @smilelovejustin

      Usuń