niedziela, 20 października 2013

23. Przestań..

Justin's Pov
Zatrzymałem auto pięćdziesiąt metrów przed budynkiem. Było prawie ciemno i nie bardzo widziałem by ktoś stał przy drzwiach. Chwytając za broń cicho podszedłem do uchylonych drzwi. Nigdzie nie było żadnego innego samochodu, ale wiedziałem, że ktoś musi być w środku. Gdy tylko zobaczę któregoś z tych sukinsynów żaden nie zdąży nawet pisnąć. Rozjebie wszystkich. Wszystkich kurwa... Silny zapach nikotyny dotarł do moich nozdrzy. Wiedziałem. Wyprostowałem ręce i z wycelowanym pistoletem mierzyłem każdy zakamarek. Gdy wszedłem do kuchni zobaczyłem pełno woreczków. Nowy towar a oni jeszcze nie zdążyli go schować? Zaraz kurwa przecież.. 
-Szybko jak na tak długą drogę. - Szyderczy śmiech rozszedł się echem po pomieszczeniu. Odwróciłem się a w tym samym momencie ktoś mocnym kopnięciem wydarł mi broń z rąk. Obracając się zdążyłem zauważyć tylko kij baseballowy. 
-Przyszedłeś po swoją dziwke !? -Dostając po raz piąty w brzuch z ust wytrysnęła mi krew. Jak mogłem być tak bezmyślny kurwa!? No jak!? Leżąc na zimnych płytkach słyszałem szum i spazmy niepohamowanego śmiechu. 
-Nie wiedziałem, że jesteś takim głupim sukinsynem Jet. -Wyplułem krew i próbując się podnieść znów dostałem, tyle że po plecach. Ból rozchodził się po całym ciele. Zwijając się trzymałem ręce na brzuchu możliwie go osłaniając. Jeszcze parę uderzeń i bezwładnie leżałem pod ich stopami, a krew nie zalewała już tylko moich żył. Obraz stał się rozmazany. Pierwszy raz w życiu.. wpadłem w pułapke. 

Alex's Pov 
-No nadeszła pora, zobaczymy jak bardzo jesteś w tym dobra.-Przesunął dłonią po mojej twarzy. Wzdrygnęłam się, odsuwając od jego dotyku.  Błysk w jego oczach przyprawił mnie o paraliżujący strach. Nie mogłam nic zrobić. Zdjął czarną kurtkę i rzucił ją w bok. Patrzyłam zaszklonymi oczami na jego twarz czekając na to co postanowił.
-Nie.. nie rób tego. - Mój drżący głos chyba go rozbawił. 
-Będę cię pieprzył całą noc nędzna szmato. - Ironiczny uśmiech nie znikał mu z twarzy. Przerażona próbowałam się wyrywać, ale gówno to dało. Rany na rękach potwornie piekły za każdym razem kiedy się poruszyłam. Usiadł na mnie okrakiem i chwytając za bokserkę rozerwał ją jednym pociągnięciem. Wrzasnęłam uświadamiając sobie, że on wcale nie chce mnie nastraszyć. 
- Możesz krzyczeć, ale to tylko wzbudza podniecenie.. – jego chrypliwy głos odbił się od moich uszu zostawiając w nich potworne echo tych słów.Byłam bez szans.
Mój oddech momentalnie przyspieszył kiedy zrozumiałam, że naprawdę nikt mnie stąd nie zabierze, nie pomoże. Oczy zalały się strachem, a całe ciało drżało pod wpływem dotyku jego ohydnych rąk. Przycisnął usta do mojej szyi i zaczął ją ssać. Ruszałam głową we wszystkie strony byleby tylko utrudnić mu dostęp. Oderwał się na chwile i spojrzał na mnie z wściekłością. Nie zdążyłam zrobić niczego zanim przywalił mi pięścią w szczękę. Krzycząc z  bólu wiłam się pod nim, ale to tylko pogorszyło sprawę. 
-Nie ruszaj się tak  pizdo- Znów poczułam uderzenie tym razem z drugiej strony. Głowa opadła mi w bok, patrząc na światło lampki czułam jego ręce na moim torsie.
-Przestań.. przestań proszę.. -Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.. czując się zupełnie  bezużyteczna. Nie reagował.. Jego twarz wyglądała jak kamień a oczy płonęły mu pożądaniem.
-Justin.. przestań... -Po kilku sekundach otworzyłam oczy. Wpatrywał się we mnie zupełnie rozbawiony, mocno przyciskając mnie do pościeli. 
-Tego jeszcze..- Odwrócił głowę w stronę drzwi. Hałas i krzyk spowodował, że przez kilka sekund miałam nadzieję, że ktoś jednak przyszedł.. Wszystko zniknęło gdy do pokoju wszedł ten sam mulat który wcześniej pociął mi ręke.
-Jet w samą porę! -Szatyn zszedł ze mnie i wycierając usta podszedł do chłopaka wijącego się na podłodze. Chwycił go za końcówki włosów i podniósł twarz do góry. Zamarłam. Z ust ciekła mu krew a policzki miał sine od uderzeń. Pisnęłam gdy mulat szarpnął nim wymuszając by utrzymał się na kolanach. Chłopak lekko rozchylił powieki. 
Podniosłam się na tyle ile dałam radę a to co zobaczyłam.. nie wiem czy mogę to nazwać szokiem, to było coś o wiele gorszego. Oni.. Oni wyglądali identycznie. Tak samo. Jak krople astralne. Szerzej otworzyłam oczy szczerze nie wierząc w to co widziałam. Nie. To sen. To nie może być prawda. To nie może być........
-Justin! - Krzyknęłam rozpaczliwie, usiłując jakoś poluzować te cholerne supły. Poruszył ustami ale nie dosłyszałam żadnego słowa. Szatyn patrzył to na mnie to na niego aż w końcu splunął Justinowi w twarz. 
-Ty świnio jak mogłeś !? - Wrzasnęłam w jego kierunku a oczy zaszły mi ciemną mgłą. Czy ten sukinsyn nie miał żadnego poczucia moralności? Co to kurwa miało być !? 
-Zamknij sie albo..
-Albo co !? Zgwałcisz mnie? Już prawie to zrobiłeś.. więc co jeszcze !? Zabijesz? Jesteś żałosnym skurwielem!- Skopałam pościel tak, że zatrzymała się na końcu łóżka. Moja klatka piersiowa poruszała się w górę i w dół przepełniona wściekłością. Miałam zacząć od początku gdy chłopak popatrzył na mnie dalekim wzrokiem. Jakby szukał gdzieś moich oczu. 
-A.. Alex.. ja..- Ściągnął brwi w wysiłku i wciągając powietrze do płuc natychmiast jego twarz rozgorzała w piekielnym bólu. Nawet nie zauważyłam jak łzy zaczęły ściekać mi po policzkach. 
-Teraz patrz jak pieprze twoją sukę Jet. -Szatyn powoli wszedł na łóżko i zaczął dobierać się do czarnego materiału legginsów.. Wrzeszczałam coraz głośniej krztusząc się łzami, czując chłód uderzający w moje uda gdy je ściągnął.  Jezdził palcami po całym moim ciele a dreszcze które czułam drażniły każdy nerw. Liżąc mój brzuch schodził w dół. krzyki tym razem przeszły w przeraźliwe jęki wypełnione paniką, która jeszcze nigdy nie była we mnie zasiana tak głęboko. Miałam wrażenie, że już nigdy nie pozbędę się tego uczucia. Próbowałam jakoś go kopnąć ale mocniej przycisnął swoją dolną połowę do mojej. Czując ból spojrzałam na ręce. Rany popękały a krew znów zaczęła ściekać wzdłuż ramion. Słona ciecz zupełnie przysłoniła mi obraz. Zamykając oczy mocno zwarłam z sobą nogi czując jak jego ręce  ściskają mi biodra.

Justin's Pov
Słysząc jej szloch zacisnąłem pięści. Musiałem patrzeć jak ten sukinsyn ją dotyka.. Całuje w każdy zakamarek jej ciała. Gdy zobaczyłem krwawiące rany na wewnętrznych stronach jej chudych rąk gula która tkwiła mi gdzieś w gardle pękła. Wyszarpnąłem głowę z rąk tego chuja i wyjmując nóż z buta wbiłem mu je w udo. Wrzask rozdarł powietrze w pokoju. Pchnąłem go parę razy zanim zdążył wyjąć broń. Ból rozdzierał mi wnętrzności sunąc po szorstkiej wykładzinie dopadłem do klamki. Trzech zbiegało już po schodach. Chwytając za pistolet nacisnąłem spust. Ciała zsunęły się po paru stopniach zatrzymując przed moimi kolanami. 
-Justin! - Momentalnie mój wzrok wbił się w łóżko przedemną. 
-Tknij ją jeszcze raz a rozpierdole ci łeb !!- Syknąłem w jego kierunku utrzymując rękę w górze. Wyszarpnął jej stanik i rzucił go przed siebie, pochylając się ku jej nagim piersiom. 
-Mówiłem chuju.- Warknąłem a kula przeszyła gęste powietrze przelatując tuż nad jego głową. Spudłowałem !? To niemożliwe! To do kurwy nędzy niemożliwe!! Rzuciłem się na oparcie łóżka uderzając w wystającą listwę. Powoli zsuwając się w dół miałem przed oczami szarpiące się, nagie ciało Alex. Kilka zamazanych postaci wpadło do środka, a ostatnie co wtedy słyszałem to przerazliwy krzyk i huk rozrywających kul. 

Alex's Pov
-Przykryj się tym. - Barczysty brunet podał mi koc. Szczelnie się owijając pozwoliłam by wziął mnie na ręce i wyniósł z tego piekła. Wszystko mnie bolało nie wyłączając spierzchniętych i rozdartych warg. Pełnia oświetlała 2 czarne auta z przyciemnionymi szybami stojące na drodze. Dopiero teraz zauważyłam, że przetrzymywali mnie w magazynie. Otwierając drzwi dobrze znanego mi range rovera chłopak położył mnie na siedzeniu.
-Co z nim? -Spytałam zanim zamknął drzwi. 
-Z Justinem?-To było raczej pytanie retoryczne ale kiwnęłam głową wypatrując w jego oczach choć krzty optymizmu. 
-Wyjdzie z tego. -Uśmiechnął się do mnie słabo po czym usiadł na miejscu kierowcy i odpalając silnik podał mi komórkę. Wzięłam w ręce blackberry i przyciskając do piersi miałam nadzieję, że On jeszcze żyje...
                                                           *
Dziękuję za tyle komentarzy pod tamtym rozdziałem ! Jak chcecie to potraficie mnie uszczęśliwić ;) A no i bardzo chciałabym podziękować też paru osobom które zaczęłam informować ;* 

6 komentarzy:

  1. O jaa. *_______* <3

    Nie komentowałam przez ostatnie rozdziały bo były takie świetne, że pewnie napisałabym to samo typu: ''genialne'' czy coś, ale ten...

    Jest po prostu genialny, najlepszy ze wszystkich, które już były.
    Zdziwił mnie fakt o tym sobowtórze(?) Justina. Chyba tak to mogę nazwać. No i w ogóle co z nim?! ;c

    Nie możesz tak trzymać ludzi w niepewności. xd

    No i kim był ten koleś co ją wyniósł? :o

    Czekam na następny. Pisz tak dalej. Kocham Cię. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uh uh uh uh uh co za rozdział!
    Co za akcja!
    Co za emocje!
    WOW!
    I like it!

    I uratował ją! aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
    Normalnie kurwa DSJFSDVNCDASDKFJADk :D
    Zajebisty rozdział. Tak na niego czekałam :D
    Mało brakowało a mogłoby być nie fajnie gdyby Jet nie zdążył, uffff....

    Jesteś boska! ILY <3
    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  3. Ps. Drugi Justin? o.O
    WTF?

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zrozumiałam, ale czy ona wie że to nie Jus ją porwał itp czy ona myśli ze to Jus i czy Oni będą razem błagam ja chce tego!

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepszy ! Chce kolejny ♥ @jdb_me_like

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeju caly czas zaciskalam pięści i wgl na koniec sie poplakalam...♥

    OdpowiedzUsuń