niedziela, 6 października 2013

20. Karma sukinsynie.



-Jak to się stało? – Dziewczyna widziała ojca jak przez mgłę. Stał w drzwiach, jak zawsze elegancki, tyle, że teraz kolor jego ubrań był przesiąknięty głęboką czernią.

-Gabriela jechała na spotkanie ze swoją znajomą. – Mężczyzna przełknął ślinę i przetarł zaczerwienione oczy. – Pies wbiegł jej pod koła, zahamowała i straciła panowanie nad kierownicą. -Chciał jeszcze coś dodać, ale gdy spojrzał na córkę nie miał ochoty mówić czegokolwiek.  Spuchnięte oczy, włosy w nieładzie i zaschnięte strumienie łez na policzkach. Podchodząc do łóżka wziął ją w ramiona przekonując cicho, że wszystko się jakoś ułoży.

-Mama nie chciałaby żebyś płakała. Wiesz o tym. – Jego ochrypły głos odbijał się w uszach Alex jak dzwony kościelne przy nabożeństwie pogrzebowym. Objęła ojca rękami niczym mała dziewczynka i trwali tak przez kilka minut.

-Muszę iść. Wieczorem wrócę kochanie. – Założył jej kosmyk za ucho i wyszedł cicho zamykając drzwi. Znów została sama. Nie miała nikogo. Jednak od czasu do czasu z nadzieją patrzyła na wyświetlacz telefonu, wypatrując w nim znanego numeru. Osoby, której nie wiadomo czemu potrzebowała teraz bardziej niż kogokolwiek. 

 Trzy dni pózniej.



Justin’s Pov
Wysiadłem z auta w pełni przygotowany i rządny krwi tego sukinsyna. Przedemną rozciągał się duży magazyn, a chwile z przeszłości zaczęły wracać. Zacisnąłem oczy by się ich pozbyć. Stały tam tylko 2 samochody, więc w środku nie było ich wielu. Przeczesałem włosy palcami i oblizałem usta czując jak adrenalina napływa mi do żył. Mocno trzymając broń wszedłem do środka. Na początku nie zobaczyłem nikogo. Korytarz też był czysty. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach usłyszałem głosy. Jeden rozpoznałem od razu. Reszta zlewała się w bełkot. Na pewno byli naćpani. Uśmiechnąłem się wiedząc, że to znacznie ułatwi mi zabicie tego żałosnego gówna. Wziąłem głęboki wdech i wyszedłem zza ściany. Padły 3 strzały. Zanim ci idioci chwycili za broń 2 już leżało na ziemi wijąc się z bólu. Rzuciłem coś w rodzaju granatu i spokojnie czekałem na huk. Kawałki tynku przeleciały obok mnie, a pył nieco ubrudził mi kurtkę. Zasłaniając twarz ręką wszedłem do środka szukając wzrokiem tego skurwiela. Leżał przy pozostałościach stolika, a krew spływała mu po twarzy i rękach. Kątem oka dostrzegłem jeszcze 4 ciała. Obrzuciłem go lodowatym spojrzeniem.

- Mat, stary jak miło cię widzieć. – Pochyliłem się nad nim i splunąłem mu prosto w twarz. Widząc jak się skrzywił parsknąłem śmiechem. Kładąc nogę na jego brzuchu oparłem się na kolanie.

-Kurwa. – Jęknął ściskając pięści, bowiem wgniatałem mu butem kawałek szkła.

-Oh.. przepraszam nie zauważyłem. – Przesunąłem but parę razy w jednym miejscu, na co on wydarł się w konwulsjach, roznosząc echo po całym magazynie.

-Jakieś ostatnie słowo?- Przystawiłem mu lufe do skroni wiercąc dziurę w jego ohydnym latynoamerykańskim czole.

-Karma sukinsynie. – Uśmiechnął się, sprawiając, że wszystko we mnie wybuchło.

-Gnij w piekle. – Nacisnąłem spust. Jednego skurwiela miałem już z głowy. Odchodząc kopnąłem parę kamieni. Kurwa ! – Nie wiedziałem o co chodzi. Zabiłem go, żaden z nich mnie nie postrzelił, powinienem być zadowolony. Ba ! Powinienem być kurwa szczęśliwy, ale jego ostatnie słowa nie dawały mi spokoju. Co to gówno miało na myśli !? Chyba nie powinienem się tym przejmować. Starłem pył z czoła i wyszedłem na zewnątrz. Ciemne chmury spowiły niebo nad magazynem a ja nie mogłem uwierzyć w to, co widzę.

-Jet, przyszedłeś nas odwiedzić? A może byłeś na grobie tej szmaty? – Chłopak zaśmiał się ironicznie chwytając za broń.

-Nigdy bym tu nie przyjechał bez dobrego powodu. – Moje oczy przysłoniła ciemna mgła. Nie zamierzałem go tu spotkać. I najchętniej bym go rozjebał gdyby nie to, że skończyły mi się naboje. Akurat w takim momencie. Napiąłem wszystkie mięśnie gotowy do sprintu. Przy mojej prędkości i jego koordynacji miałem jakieś szanse, że wyjadę stąd żywy…

-Wiesz, że powinienem cię już dawno zabić… Jet. – Chłopak ścisnął dłonie w pięści i z uśmiechem przyglądał mu się.

-Haha.. jesteś jednym wielkim gównem. Zawsze byłeś. – Warknąłem i puszczając się wbiegłem wprost na tego sukinsyna. Raz, dwa, trzy, cztery – strzał. Zacisnąłem zęby na wardze rozrywając ją. Dostałem w prawe ramię. Zatrzaskując drzwi rovera odjechałem jak najszybciej słysząc jeszcze pare pocisków odbijających się od auta. Mniej przejmowałem się ręką niż tym, że moja ulubiona kurtka nadawała się do wyrzucenia. Wyciągnąłem telefon przyprawiając się o cholerny ból promieniujący aż do skroni. Wybrałem numer.

-Josh ? Niech Taylor przyjedzie. – Syknąłem do słuchawki trochę niewyraźnie.

-Bieber? Co jest!? Gdzie jesteś !?

-W dupie kurwa. A gdzie mam być ? W Stratford! – Splunąłem krwią na siedzenie.

-Kiedy ma przyjechać?

-Kurwa… jak najszybciej, nie mogę prowadzić. – Z moich oczu leciały iskry, skręcając zjechałem na parking motelu. – Będę w Paris Beach. – Szkarłatna ciecz wylewała mi się z otworu w czarnej skórze.

-Pojedzie skrótami. – Skończył rozmowę. Włożyłem telefon do kieszeni. Ulżyło mi. Jeśli jedzie tą drogą co myśle, powinien być tu za kilkanaście godzin. Wysiadłem, zarzucając torbę na lewe ramie. Wziąłem klucz do pokoju numer 6 i wchodząc do łazienki stanąłem przed lustrem. Z wargi płynęła mi strużka krwi a gdy ściągnąłem kurtkę miałem ochotę krzyknąć. To gówno cholernie piekło i ból rozchodził się po ręce tak, że wisiała bezwładnie. Przemyłem rane i obwiązałem kawałkiem bokserki, którą uprzednio rozdarłem by nie wydostawało się więcej krwi. Siadając na łóżku włączyłem telewizor.

-Właśnie trwa pogrzeb Gabrieli Lautner, niestety ceremonia ma charakter prywatny. Ale paru widzów – za co serdecznie dziękujemy- przysłało nam zdjęcia z tego wydarzenia. –Na ekranie pojawiły się zdjęcia trumny, wielkie wiązanki świeżych kwiatów i sporo ludzi w żałobnych strojach. Ostatnie zdjęcie najbardziej przykuło moją uwagę. Dziewczyna w jasnych włosach i czarnej, koronkowej sukience kładła bukiet róż na płytę.Szerzej otworzyłem oczy.

-Alex……

3 komentarze:

  1. OMOMOMOMOM akcja akcja akcja!!!!
    Skończyły mu się naboje? Kurwa Bieber idziesz na wojnę bez naboi? Hahahahahahahahaha no okeeej? :P

    Uh...się dzieje się nieźle! :D
    I like it, jak zawsze! :D
    Warto było czekać :P

    @ameneris
    <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę dodawaj częściej rozdziały... Wiem, że to nie łatwe ale bardzo o to proszę a szczególnie ten co teraz będzie... I jest świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz sie nie moge doczekac nn! <3

    OdpowiedzUsuń