czwartek, 4 lipca 2013

1. Zamknij się!

-Alex wyjeżdżamy ! Bądź grzeczna kochanie ! Jakby coś się działo to dzwoń. Pamiętaj w razie napadu włącz alarm i ..
- Tak, tak wiem. Mam nikomu nie otwierać bramy. Mówiłaś mi to z 200 razy. Mam 17 lat i myślę, że przez te 3 dni bez was sobie jakoś poradzę.
- Nie wątpię ale z twoim rozkojarzeniem bywa różnie. Dobrze o tym wiesz. - Pani Lautner wzięła do ręki torebkę i szybkim ruchem dała znać córce by ta do niej podeszła.
- Kocham Cię. - Matka przytuliła jedynaczkę i odwróciła się słysząc nawoływania zirytowanego męża.
- Kochanie ! Choć już spóznimy się na samolot !!! - Josh Lautner najwyrazniej stracił resztki cierpliwości.
- Już lecę ! Trzymaj się.
- Miłego pobytu w Paryżu. - Alex z uśmiechem pomachała matce na pożegnanie. Podeszła do wielkiego okna w salonie, aby zobaczyć czarnego range rovera wyjeżdżającego na ulicę. Została sama. Sama w wielkiej villi z basenem i ogrodem zajmującym większą część działki. Ocierając spocone czoło weszła do kuchni gdzie na "wysepce" stał dzbanek soku pomarańczowego. Nalała go do połowy szklanki, zgasiła telewizor i uruchomiła klimatyzację.
- Cholernie gorąco. - Zmęczona powoli weszła po krętych schodach na piętro, przyspieszyła nieco gdy odczuła spływające krople potu na plecach. Klima powoli zaczynała działać. Dziewczyna pchnęła stopą białe drzwi. Przed nią ukazało się dwuosobowe złote łóżko. Po lewej stronie biała szafka nocna, na niej ładna lampka z frędzelkami również w kolorze złota oświetlała wielki pokój. Po prawej duża, biała szafa i biurko na którym znajdowały się róże w wazonie. Lubiła ich zapach. Zamknęła za sobą drzwi, położyła sok na szafce i podeszła do szafy. Wzięła białą, za dużą koszulkę z "płonącym nadrukiem" i napisem "Summer is gone". Sięgnęła do szuflady wyjmując bieliznę, wchodząc do łazienki poczuła przyjemny chłód płytek pod stopami. Ściągnęła przepocone ubrania i weszła do wanny. Przyjemnie letnia woda chłodziła jej gorące ciało. Alex nigdy nie przepadała za upałami. A ten tydzień był naprawdę gorący.
- Dziś piątek. Pewnie wszyscy balują.. - Szeptała do siebie patrząc na widok za oknem. Po godzinie wyszła z łazienki. Zeszła na dół by upewnić się że drzwi są zamknięte i zakręcić klimatyzację. Za bardzo drażniło ją w gardle. Gdy wróciła na górę, postanowiła otworzyć okno na oścież.
- Nie będę się kisić. Zresztą nikogo to nie obchodzi. Co robię, gdzie jestem, o czym myślę. Może z wyjątkiem rodziców.. ale, ale oni mnie nie znają. - Wskoczyła na łóżko odczuwając nagły chłód, zakryła się cienką kołdrą.

 


- KURWA ! - Chłopak zgiął się w pół czując cholernie straszny ból, kiedy jego "ofiara" władowała mu nóż w brzuch. Na chwilę oszołomiony dał zwiać człowiekowi, którego miał dziś koniecznie załatwić.
- Ja pierdole.. jak mogłem.. nie zauważyłem u niego noża? Co się ze mną dzieje !? - Z kwaśną miną podparł się ręką najbliższego drzewa. Odjął rękę od rany. Krew ściekała mu po dłoni. Koszulka była wręcz zalana czerwoną cieczą. Chłopak wyciągnął swojego Iphona.
- REALLY !? TERAZ !? - z piorunami w oczach patrzył na rozładowany telefon. Rana pulsowała. Mocniej docisnął rękę, czego natychmiast pożałował, zginając się z bólu. Przetarł czoło, rozglądając się wokół. Jego wzrok natrafił na niedalekie ogrodzenie. Woda w basenie migotała w świetle księżyca. Chłopak uśmiechnął się szyderczo i w miarę szybkim krokiem szedł w kierunku okazałej villi. Gdy z trudem przeszedł przez ogrodzenie, sięgając wolną ręką do spodni upewnił się, że broń jest na swoim miejscu i zaczął badać wszystkie wejścia.
- Cholera.. - syknął po chwili. - Nie mogli kurwa zostawić choć uchylonego okna !? Pieprzeni bogacze. - W tym samym momencie dobiegł go pewien hałas. Spojrzał w górę i zobaczył dosłownie to. co chciał. Okno otwarte na oścież uderzało cicho o ścianę.
- Mam szczęście. - Chłopak zaśmiał się głośno i nie czekając ani chwili wspiął się po gęstym bluszczu na górę. Przystanął na parapecie, trzymając się framugi uważnie patrzył w głąb pomieszczenia. Wewnątrz było ciemno, ale jego bystre, brązowe oczy dostrzegły postać zawiniętą w cienką kołdrę. Justin nie czuł żadnego strachu. Nie znał żadnych granic. W końcu mordowanie ludzi to jego praca. Wszedł do środka, wyciągnął broń, odbezpieczył ją i powoli podszedł do owiniętej postaci. Przyłożył ją do głowy ofiary, a ta czując z tyłu chłód przekręciła się gwałtownie, tak że leżała teraz na plecach. Chłopak mocniej przycisnął broń. Gdy dziewczyna z przerażeniem popatrzyła na niego.
- Zamknij się ! - Napastnik zwęził oczy i wpatrywał się w nią, prześwietlając na wylot.

3 komentarze:

  1. Jejciu, ale to fajne. *-*
    Kocham Danger'a, więc polubię na pewno i tego Justina.
    Obserwuję i czekam na kolejny. <3

    P.S. Jeśli lubisz fantastyczne istoty zapraszam do mnie. ; 3

    OdpowiedzUsuń
  2. agdahsgdhasgdhdgsahdg ♥ nie czytałam jeszcze dangera ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuper piszesz bardzo lekko i fajnie dopiero zaczynam czytac :*
    P.S. to ja też zaprosze do mnie na Lottery http://ourlifeislottery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń