poniedziałek, 12 sierpnia 2013

9. Dziękuję Jet.



Alex’s Pov
Głodna weszłam spowrotem do budynku, kierując się ku bufetowi. Byłam niecałe dwa metry od drzwi, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła.
-Alex, zaczekaj ! –  Dziewczęcy głos rozniósł się po całym korytarzu. Zupełnie nie wiedziałam, kto to może być dopóki się nie odwróciłam. Emily Black stała przede mną trochę zdyszana i w lekkim uśmiechu. Jej czerwone usta dobrze odznaczały się przy jasnej karnacji.
-Chciałam spytać co u ciebie, po tym wypadku przy basenie. Dzwoniłam, ale nie odbierałaś. – Dziewczyna nerwowo bawiła się końcówkami włosów. Skąd tyle troski !? Nie chciałam być niemiła.
-No tak. Miałam Iphona w kieszeni. Jest do niczego. -Przełożyłam warkocz na lewe ramie.
-Słyszałam, że uderzyłaś się w głowę. – Spojrzała na mnie zawstydzona, drapiąc się w nos. Ta sytuacja była cholernie niezręczna. Przeżyłabym bez wypytywania o mój stan zdrowia. Pochylając głowę wywróciłam oczami. Nie miałam ochoty na opisywanie moich koszmarnych przeżyć i lęków oraz bólu wywołanego rozciętą brwią.
- Nic się nie stało. Naprawdę. – Uśmiechnęłam się słabo, mając zamiar jak najszybciej uciec do bufetu. Mój brzuch nie wytrzyma kolejnych minut bez jedzenia. Emily znacząco się do mnie przybliżyła. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Zanim cokolwiek zdążyłam zrobić ona cicho szepnęła mi do ucha:
-Bezpiecznie dotarłaś do domu?- Rozglądnęła się na boki, jakby ktoś nas obserwował. Szczerze zaskoczyło mnie to pytanie.
-No oczywiście. Jak widzisz żyję i mam się dobrze, ale dlaczego pytasz? – Zakładając kosmyk za ucho wpatrywałam się w jej zielone oczy. Przez ułamek sekundy zobaczyłam w nich strach.
-Bo jechałaś z… Jetem. – Powiedziała to tak cicho, że ledwo usłyszałam ostatnie słowo. Dziewczyna mocniej przycisnęła książki do piersi. Zupełna dezorientacja. W takich chwilach żałuję, że nie jestem duszą towarzystwa albo choć jedną z największych plotkar w szkole.
- Dlaczego nazywają go Jet? – Dopiero po chwili zorientowałam się, że pomyślałam na głos. Mentalnie kopnęłam się w twarz.
-Ciii.. On jest niebezpieczny. Grozny. Nieprzewidywalny. Siedział już w więzieniu, nikt nie wie, za co, ale po mieście chodzą różne plotki. – Szeptając cały czas nerwowo się rozglądała. To było trochę zabawne, wszyscy wiedzieli o nim więcej niż ja. Oczywiście musiałam się domyśleć, że jest niebezpieczny po tym jak się włamał i chciał mnie zabić, ale ta ksywka: Jet? Brzmiało dziwnie. Nie wiem dlaczego porównują go do strumienia..
-Dzięki za troskę. – Pomachałam jej w zamyśleniu i szybkim krokiem weszłam do bufetu. Gdy tylko podniosłam wzrok na kolejkę odechciało mi się tam stać. Nie możliwe, żebym dotrwała do końca. Nawet jeśli, to nie znajdę miejsca przy żadnym ze stolików. Z grymasem na twarzy usiadłam na schodkach przed szkołą. Wiatr rozwiewał mi pojedyncze kosmyki włosów. Nie docierały tu krople deszczu. Wszystko było szare i nieprzyjemne. Takie dni wolę spędzać w pokoju. Mój brzuch niebezpiecznie burczał. Przycisnęłam kolana do klatki piersiowej i oparłam brodę na jednym z nich. Zamykając oczy usłyszałam jęk otwieranych drzwi. Parę kroków i ktoś usiadł obok. Zapanowała cisza. Słyszałam tylko drugi oddech i parę westchnień.
-Coś się stało?- męski głos dopłynął do moich uszu. Położyłam nogi stopień niżej i spojrzałam na chłopaka. Jet.. Zjechałam go wzrokiem. Biały t-shirt, złoty naszyjnik w kształcie Sfinxa, czarna skórzana kurtka, podobne spodnie i Supry. Włosy miał idealnie ułożone, a jego usta były bardziej różowe nich dotychczas. Nie wyglądał na włamywacza ani tym bardziej na zabójcę. Był za to cholernie przystojny.
Justin’s Pov
Chwile na mnie patrzyła. Jej błękitne oczy powoli wędrowały w górę i w dół. Czułem się głupio. Nie musi przywiązywać wagi do mojego stylu. Chcę tylko, żeby odpowiedziała. Nic. Lekkie westchnięcie. Tyle z jej strony. Ścisnąłem pięści. Chce wiedzieć co się dzieje. Ma mi powiedzieć. Mnie się nie ignoruje.
-Odpowiedz. – Warknąłem cały czas na nią patrząc, Wzdrygnęła się. Ścisnęła powieki i położyła ręce na kolanach.
-Nic. Po prostu jestem głodna. – Była smutna czy mi się wydawało? Nie znam się na dziewczynach. Chodziłem tylko z jedną, to było cholernie dawno, a ona okazała się zwykłą suką. Moje oczy pociemniały na samo wspomnienie tego co zrobiła. Znowu wkurwiony przez dziwkę? Za często mi się to zdarza.
-Chodź. – Wstałem, czekając patrzyłem na nią z góry. Podniosła głowę. Chyba się zdziwiła.
-Na lunch.- Wyjaśniłem niechętnie, przeczesując ręką włosy. Nie dałem dziś tyle żelu co zwykle. Nie było czasu. Josh truł mi dupe od 6.30am „Wypierdalaj z łóżka Bieber. Szkoła czeka” – darł ryja na cały dom. Po wczorajszej akcji spałem tylko 4 godziny. O 5 za mało. Włożyłem ręce do kieszeni, wiatr się wzmógł. Ruszyłem w kierunku auta upewniając się, że dziewczyna biegnie za mną. Pieprzony deszcz. Otworzyłem drzwi i wskoczyłem na siedzenie, ona zrobiła to samo. Wyjechałem na drogę z piskiem opon.
-Pojedziemy do mojego ulubionego miejsca. -Popatrzyłem na nią. Była niepewna tego co robi. Wiedziałem to po mowie jej ciała. Sztywna wpatrywała się w widok za oknem unikając jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego. Znów cisza. Denerwowało mnie to. Kolanem przytrzymałem kierownicę, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Wyciągnąłem jednego i zapaliłem go. Nikotynowy posmak rozlał się po moim ciele. Zaciągając się zauważyłem jak z niedowierzaniem patrzy na kierownicę. Trzymała się podparcia. Wypuszczając dym lekko się zaśmiałem. Bała się. Jej wzrok był pełen obaw. Przytrzymałem kierownicę jedną ręką by trochę ją uspokoić. Wygodniej ułożyła się w fotelu.
-Dlaczego nic nie mówisz?- Wypuściłem idealne kółko szarego dymu i wyrzuciłem niedopałek przez okno.
-Nie mamy chyba o czym rozmawiać.- Szepnęła jakby sama do siebie. Nienawidzę takiego zjebanego zachowania. Ona była taka jak ja. Też nie lubię rozmawiać na siłę, ale wkurwia mnie jeśli osoba w moim otoczeniu robi to samo. Głęboko oddychając zaparkowałem i wyjąłem kluczyki ze stacyjki. Upewniając się, że mam portfel w kieszeni, sięgnąłem za klamkę. Wbiegliśmy pod daszek. Otworzyłem jej drzwi. Była trochę przemoczona, a koszulka przylgnęła do jej ciała, uwydatniając drobne szczegóły. Uśmiechnąłem się widząc jej tyłek w dopasowanych jeansach. Usiedliśmy w kącie, naprzeciwko siebie. Przeglądając menu ziewnąłem i przetarłem oczy. Potrzebuję więcej snu. Najlepiej byłoby pojechać do mieszkania i trochę się przespać. Tylko tam byłem wolny od chłopaków i tego całego gówna. Wiedząc co chcę zamówić kiwnąłem palcem na kelnera.
-Co podać? – Mulat o imieniu Nick kliknął długopisem i przystawił go do notesu.
-Dla mnie frytki, cheeseburger i mała cola.- Odkładając kartę, spojrzałem na dziewczynę.
-Frytki i kurczak z ostrym sosem. – Uśmiechnęła się do niego i zaczęła powoli pocierać palcami o blat. Jej włosy lekko się zakręciły pod wpływem wilgoci. Szkoda, że miała ten warkocz. W sumie i tak wyglądała nieziemsko, ale lubiłem widok jasnych fal na jej obojczykach. Ciekawe co jest jej słabym punktem. Oblizałem usta i oparłem się o kanapę. Nadal miała ten sam wyraz twarzy. Nie mogłem go rozszyfrować. Obojętna? Smutna? Zrezygnowana czy zawstydzona? Czekaliśmy w ciszy na zamówienie, W barze było tylko kilka osób. Spokojna muzyka wylatywała z głośników przyprawiając mnie o zawroty głowy. Cholera. Akurat wczoraj musiałem się pieprzyć z tym idiotą. Mogłem dziś nie iść na lekcje. Przynajmniej bym się wyspał i żył. *Jestem jakiś zmulony.*- Przetarłem twarz ręką masując przy tym brwi. Kelner przyniósł jedzenie. Mój brzuch burczał od kilkunastu minut. Włożyłem do ust pięć frytek na raz i popiłem colą. Ona jadła znacznie wolniej i.. precyzyjniej. Maczając kawałek kurczaka w czerwonym sosie zerknęła na mnie. Nasze oczy się spotkały. Połykając kęs cheeseburgera skupiłem się na jej niebieskich tęczówkach. Były tajemnicze. Nie wyrażały zbyt wiele a jednak miałem wrażenie jakby chciały mi coś przekazać. Skoncentrowała się na jedzeniu. Zrobiłem to samo. Kończąc ostatni łyk coli, sięgnąłem po serwetke. Wyciągnąłem wszystkie. Spadły na środek stolika, a w palcach została mi tylko przezroczysta warstwa. Dziewczyna parsknęła śmiechem. Wyglądała cholernie dobrze. Wkurwiony zebrałem resztę i wcisnąłem do pojemnika. Wycierając usta, ponownie je oblizałem. Uchwyciła ten moment natychmiast się rumieniąc. Kurwa. Jeszcze nigdy nie podniecały mnie tak małe szczegóły. Wyjęła pomadkę i przejechała nią kolejno po pełnych wargach. Nabrały wiśniowego koloru. Miałem ochotę zlizać ją z tych gorących ust. Mrugnęła parę razy, czekając na mój ruch. Wyciągnąłem z portfela 10$ i włożyłem w rachunek. Wstając, nieznacznie podciągnąłem spodnie i ruszyłem z nią ku wyjściu. Padało jeszcze mocniej. Ściągając kurtkę narzuciłem ją na głowę Alex i pobiegłem do auta. Gdy wsiedliśmy, zapięła pas i obracając się w moją stronę odchrząknęła.
-Dziękuję Jet. – Podała mi kurtkę i kąciki jej ust powędrowały ku górze. Moje oczy się rozszerzyły. W mgnieniu oka krew napłynęła mi do żył ukazując jedną wyrazną linię na szyi. Zacisnąłem szczękę i odwróciłem głowę w jej kierunku. Chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem.
-Nie nazywaj mnie tak dziwko. – Syknąłem przez zęby. Zmieniłem biegi i wyjechałem z piskiem opon. Zarzuciło nią. Skupiłem się na drodze. Nienawidziłem tego jebanego przezwiska. Nazywali mnie tak tylko wrogowie i reszta żałosnych skurwieli, którzy się mnie bali. Byłem ciekawy skąd o tym wie.
-Kto ci to powiedział?- Warknąłem nawet na nią nie patrząc. Knykcie mi pobielały od ściskania kierownicy. Przeczesałem włosy, ciągnąc za ich końce. Kurwa. Musiała wszystko zjebać. Jednym słowem spierdoliła mi cały dzień. Nędzna suka. Moja klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół z zawrotną prędkością. Nie słysząc odpowiedzi spojrzałem na nią, wbijając tysiące igieł w jej błękitne tęczówki. Przygryzła wargę, zdzierając część naskórka.
-Usłyszałam na korytarzu.- Rzuciła w przestrzeń. Przyspieszyłem. Całe miasto mnie tak nazywało? Kurwa. Ostry zakręt i znowu nią zarzuciło. Kurczowo trzymając rączkę, mocno opierała się na nogach. Wbiłem wzrok w jezdnie. Nie chciałem zobaczyć jej twarzy po raz pierwszy od kilku dni. Zwolniłem, kiedy dojechaliśmy na teren szkoły. Zaparkowałem i mocno uderzyłem pięścią w kierownice. Ryk klaksonu rozdarł mokre powietrze.
-Przepraszam. – Chwyciła za klamkę, odwracając się ku drzwiom. Przytrzymałem jej ramie.
-Po prostu nie nazywaj mnie tak. – Powiedziałem nieco łagodniej. Mrugnęła, sprawiając, że połowa złości gdzieś spierdoliła.
-Dobrze Justin. Dziękuję za lunch.- Uśmiechnęła się i wybiegła. Patrzyłem jak zamyka za sobą drzwi. Mimo, że mnie wkurwiła poczułem się lepiej, nazwany pełnym imieniem. Traktowała mnie w miarę normalnie. Jak zwyczajnego chłopaka. Choć nie sposób było nie zobaczyć jak trzęsie się, gdy tylko podniosę głos. Nie mogłem się dłużej oszukiwać. Ona działała na mnie lepiej niż dragi. 
{ ********************************************************************************************************}
Kochane przepraszam że tak długo nie dodawałam ale jak pisałam niektórym na tt nie miałam internetu. Rozdział czekał tylko na wklejenie. Dużo razy czytałam go i poprawiałam - z nudów-  mam nadzieję że nie zapomnieliście #Jalex ;* Jeszcze chwilę i akcja zacznie się rozkręcać :) Chciałam podziękować @Daafi25 za pomoc w znalezieniu "auta" Jusa ^^>

2 komentarze: