środa, 21 sierpnia 2013

12.On załatwił ciebie.



 Alex’s Pov
Idąc wzdłuż parkingu szukałam wzrokiem masywnego, czarnego range rovera. Nic. Nigdzie go nie było. Miałam tylko nadzieję, że jego właściciel się spózni. Wyjęłam nowy telefon i sprawdziłam godzinę. Za kilka minut historia z Colinsem. Od ostatniej klasówki minęły dwa tygodnie, więc zapowiada się nieciekawie. Poprawiłam torbę na prawym ramieniu i włożyłam kurtkę do szafki. Na korytarzu było tłoczno. Nie musiałam się obawiać samotnych lub pojedynczych spojrzeń ludzi, którzy stali przy oknach specjalnie się spóźniając. Wchodząc po schodach zobaczyłam znajomą twarz. Black uśmiechnęła się do mnie pomiędzy rozmową ze swoim przystojnym chłopakiem Nigelem. Odwzajemniłam się tym samym myśląc, że nie dorasta Justinowi do pięt. Mentalnie się kopnęłam. O czym ja myślę!? Przecież on nie jest moim chłopakiem i nigdy nie będzie. Pocałował mnie, to wszystko. Mój umysł musi być cholernie beznadziejny, jeśli ma nadzieję, że coś z tego wyjdzie. W sumie nie ma co z czego wychodzić. Zabrał mnie wczoraj na lunch tylko, dlatego bym zapomniała o pierwszym spotkaniu. Nawet za milion lat nie mogłabym wymazać z pamięci widoku jego twarzy, zachłannych oczu i aroganckiego uśmieszku. Jednak cieszyłam się, że nie postanowił mnie zgwałcić. Usiadłam w ostatniej ławce. Wyciągając zeszyt zauważyłam jak nauczyciel bacznie mi się przygląda. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale postanowiłam spuścić wzrok by nie wydać mu się pyskatą. Kilka pierwszych lekcji przebiegało bez zakłóceń. Codzienna rutyna. Ktoś nie wiedział - Lautner odpowiadała. Nie uczyłam się wczoraj zbyt wiele. Przez Black berry oczywiście. Wyjrzałam przez okno. Małe krople deszczu zaczęły uderzać w szklaną ścianę. Drugi dzień z rzędu pogoda jest nieziemsko nudząca. Światło lamp w salach drażni oczy a niebo wydaje się szarą powłoką. Podparłam twarz łokciem. Nie chciałam słuchać wykładu na temat seksu. To było cholernie żenujące. Cała klasa śmiała się do rozpuku. Szczególnie chłopcy szeptali między sobą jakieś świńskie żarty. Drzwi się otworzyły. Podniosłam wzrok. Bieber wparował do sali, bąknął przeprosiny i po chwili patrzenia usiadł obok. Nie raczył posłać mi nawet słabego uśmiechu. Żadnego cześć czy hej. Powinnam się przyzwyczaić do tego jak będzie mnie teraz traktował. Jak nic, którym pewnie dla niego byłam. Wszedł do mojego domu, przystawił mi pistolet do głowy, chciał bandaży, uratował mi życie a potem przyszedł tylko odebrać koszulkę. Wszystko puścił w niepamięć mając 95% pewności, że ja też. Niech więc tak będzie. Po staremu.
-Czy wiecie jaki jest najbardziej czuły punkt kobiety? – Nauczycielka z nutką rozbawienia spojrzała w stronę tyłu klasy gdzie zebrała się większa część płci przeciwnej.
-Wiemy, wiemy! – Krzyknął chłopak z drużyny baseballowej, po czym wytknął język i zaczął wykonywać nim pląsy. Zrobiło mi się niedobrze na samą myśl. Zamknęłam oczy, nerwowo plącząc palce pod blatem ławki. Dostrzegłam jak Justin zakrył sobie oczy dłonią. Cicho parsknęłam. On śmiał się z niego w duchu. Byłam pewna, iż pomyślał o nim jako kompletnym debilu. Natychmiast pożałowałam tego wybuchu, gdy odwrócił ku mnie głowę. Uśmiechnął się tak szeroko jak nigdy. Nie mogłam nie zrobić tego samego. To działało tak samo. Jeśli on się uśmiechał – ja też. Na tej lekcji padło jeszcze parę niezręcznych pytań, a pózniej wykład na temat antykoncepcji. Uśmiechaliśmy się wzajemnie aż do dzwonka. Myślałam że będzie bardziej niezręcznie. Na początku tak było, ale pózniej wyluzowałam. Nie chciałam pokazać mu, że nie wiem wielu rzeczy o TYCH sprawach. Wyszłam z klasy udając się do szarej szafki. Włożyłam podręcznik i bardziej naciągając rękawy fioletowego swetra ruszyłam ku drzwiom. Wiatr rozwiewał mi włosy a ja stałam tam z rękami założonymi na piersiach i szukałam w głowie rozkładu autobusu. No tak. Mam przecież tel…
-Podwieźć cię? – Melodyjny głos rozbrzmiał mi w uszach. Założyłam kosmyk za ucho i zobaczyłam go. Jak zawsze trzymał ręce w kieszeni pozwalając swoim kciukom wystawać. Przejechał dłonią po włosach. Nic nie odpowiedziałam. Chyba uznał to za „tak” i wyjął kluczyki z kieszeni. Podążyłam za nim, ale stanęłam zdziwiona przed zupełnie innym samochodem. Wydawał się jakiś taki…. stary. Nie pasował do gangstera. Wsiadłam i na usta od razu nasunęło mi się pytanie.
-Masz dwa samochody?- Położyłam komórkę w zagłębieniu.
-Rover jest wspólny. Dodge Charger jest mój. – Powiedział to trochę oschle. Zmienił biegi i odpalił silnik. Stare auta pracują zdecydowanie za głośno. Kiedy byliśmy już niedaleko mojego osiedla odwróciłam się w jego stronę.
-Zostaw mnie tutaj. Nie chcę by ojciec się o tym dowiedział. – Podrapałam się w szyję. Niezręcznie….
-O czym ma się dowiedzieć?- Chłopak oblizał wargi, które stały się bardziej wyraziste. Zrobiło mi się gorąco. Nie powinien być taki sexowny. Każda część mojego ciała pragnęła tych pełnych ust. Poczułam jego perfumy z nutką wanilii. Dyskretnie się zaciągnęłam.
-No.. podwiozłeś mnie. Ludzie zaczną gadać, a ja będę mieć przechlapane. – Odgarniając włosy z twarzy przyłożyłam dłoń do klamki.
-Jak chcesz. – Rzucił w przestrzeń. Wychodząc uchwyciłam jego przeciągłe spojrzenie. Kąciki moich różowych ust momentalnie powędrowały ku górze.

Justin’s Pov
Patrząc jak się oddala wdychałem jej różane perfumy. Zawsze czułem ten zapach, gdy była w pobliżu. Sięgając po gume jabłkową dostrzegłem wystające królicze uszy z białej „gąbki”. Sięgnąłem po nie i w ręku miałem jej telefon.
-Ciekawe. – Odblokowałem go i wchodząc w zakładkę ‘kontakty’ odszukałem jej numer. Zapisałem go i postanowiłem oddać telefon wieczorem.
Po piętnastu minutach byłem u chłopaków. Wbiegłem do środka, spotykając Taylora przy drzwiach. Uścisnęliśmy sobie dłonie i wchodząc do salonu zauważyłem, że atmosfera jest cholernie gęsta.
-Nie zwiałeś ? – Mike kręcił kluczami od domu.
-Nie. – Przejechałem palcami po szczęce. Co z tego, że byłem tylko na jednej lekcji. Teoretycznie nie zwiałem. Po prostu zaspałem. Nie moja wina, że ktoś jest tak popierdolony by ustawiać zajęcia na 8.00 Ściągnąłem brwi słysząc rozmowę Josha w kuchni. –Coś nie tak? – Odwróciłem się w jego stronę.
-Prawie go mieli. Ten pieprzony idiota nie zauważył, że ktoś za nim jedzie. Był prawie na miejscu kiedy chcieli go zgarnąć. Uciekł. – Przyjebał pięścią w blat tak, że szklanki się poruszyły.
-Co kurwa !?- Z niedowierzaniem mój wzrok powędrował po wszystkich obecnych w domu.
-Bieber ty też nie załatwiłeś Milano. Raczej on załatwił ciebie. – Mike chciał mi koniecznie dogryźć.
-Odpierdol się.- Warknąłem zbliżając się do niego z zaciśniętymi pięściami. Miałem ich dość. Ostatnio nic nie szło po naszej myśli, a ten kretyn zaczyna grać ostro. Tylko szkoda, że nie do tej strony co trzeba. Zamachnąłem się, trafiając w jego kość policzkową. Odleciał w bok, a ja uśmiechnąłem się szyderczo. Wreszcie miałem okazję sprawdzić w jakiej jestem formie.
-Kurwa Bieber uspokój się!! – Taylor napiął mięśnie i groznie na mnie spojrzał. Wyśmiałem go. Nie był z tego zadowolony. Wymierzył cios ale zręcznie go zablokowałem. Kolanem przypierdoliłem mu trzy razy w brzuch. Opadł na kanapę,a  ja poczułem szarpnięcie.
-Wypierdalaj stąd pieprzony sukinsynu. Mało mamy kurwa problemów? –Josh wbijał we mnie wzrok. Odepchnąłem go i strzepnąłem z siebie niewidzialny pył.
-Huh.. – arogancki uśmiech wylał mi się na twarz. Poprawiłem kurtkę i ruszyłem ku drzwiom.
-Wróć jak się uspokoisz.- Max otarł się o mnie. Ponownie się uśmiechnąłem i odjechałem z piskiem opon.

1 komentarz: